Mówi się, że chcieć to móc. 
Ale czy na pewno?
Czy sama chęć zmiany wystarczy, by wprowadzić tą zmianę.
Nie. Nie ma co się łudzić.
Coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że nie. Przecież wszyscy chcą być szczęśliwi, a nie są. Wszyscy chcą być bogaci, a nie są. Wszyscy chcą być zdrowi, wysportowani, a nie są.
I można, by było tak wymieniać i wymieniać.
Czy to znaczy, że wszyscy ci wszyscy „co chcą, a nie są” są beznadziejnymi nieudacznikami? Nie! Nie pozwolę tak powiedzieć. Bo to wszystko jest bardzo trudne. A jakby powiedział mój starszy Syn, „bajdzo tjudne”.

Tak trudne.
Trudne, bo żyjemy uwikłani w sieć własnych nawyków, własnych przekonań, a także w sieć powiązań, najróżniejszych związków i relacji, które nie tak łatwo się zmienia. A przynajmniej zmienia się powoli i stopniowo.

Chociażby z tym szczęściem ….

Możemy marzyć o swoim szczęściu. Wyobrażać sobie nasze szczęśliwe, nowe, często inne od dotychczasowego życie. Ale w byciu szczęśliwym na swoich, często nowych zasadach blokować nas mogą przekonania „a czy ja mogę być szczęśliwa”.
Mogą blokować nas nawyki „na przykład poprzez swoje działanie, ciągle się unieszczęśliwiamy”. A mogą ograniczać nas relacje, bo sama jako żona i Mama wiem, że inaczej myśli się o szczęściu kiedy dzieci się ma, a kiedy się ich jeszcze nie ma.

Ale czy to znaczy, że mamy się poddawać. Oddawać nasze szczęście, zdrowie, czy bogactwo walkowerem. Nie!
W życiu!!

Chcę powiedzieć, a raczej chcę napisać, że pomiędzy zdefiniowaniem tego co chcę, a działaniem i realizacją jest często praca domowa odrobienia. A mianowicie praca nad sobą. Praca nad swoimi przekonaniami, nawykami, nad potencjalnym wsparciem. I jak wykonamy tą pracę … przyjdzie wiara i moc działania.  I później będziemy mogli śmiało powiedzieć „chcieć to móc”.

Dlatego jak podczas jednej z ostatnich sesi moja Klientka powiedziała  ….

Wcale nie uznałam ją za dziwną i beznadziejną. A o podobne, moje przekonania mnie zapytała :-.
Dałam jej prawo, by popracować nad swoją wiarą. Poszukać jej w tej oczekiwanej zmianie. Poprzyglądać się sobie, bo wiem, i wierzę 🙂 że ta wiara jest „w niej”. Jest „w niej” tylko trochę przykurzona przekonaniami, schowana pomiędzy dotychczasowe nawykami, przystawiona relacjami, które pewnie trochę ograniczają. 

Dlatego o wiele lepiej jest pytać siebie „co Ja mogę zrobić, by być szczęśliwy??” … I to ZROBIĆ!! niż tylko deklarować, że się chce…

Powodzenia 🙂

i wracam do pisania …  
Marta IP

Easysoftonic