Kilka miesięcy temu miało miejsce coroczne wydarzenie. Wydarzenie, które zarówno dla dzieci jak i dorosłych, jest zazwyczaj piękne i radosne. Wydarzenie, które kojarzy się z uśmiechem, szczęściem i… miłością.
Dla mnie tegoroczny Dzień Dziecka był obfity w dobroć. Mam to szczęście być mamą. Mam możliwość dzielenia się się swoją miłością i uczenia jej swoich synów. Jednakże tegoroczne święto było też dla mnie nostalgiczne i emocjonalne. Spotkałam się ze swoimi emocjami i wspomnieniami. Spłakałam się jak dziecko i zrozumiałam, że są tematy, o których muszę mówić głośno, którymi muszę dzielić. Wiem, że nie tylko ja tego potrzebuję.
W swoich social mediach opublikowałam post, którym chciałabym się z Tobą podzielić i zostawić go sobie tutaj “na pamiątkę”… Niech będzie dla Ciebie momentem zatrzymania i refleksji…
Co czujesz, myślisz gdy słyszysz słowo miłość?
Ja myślę o bezwarunkowości.
Na drugim roku psychologii na „psychologii rodziny” mieliśmy napisać recenzję jednej z rekomendowanych książek. Ja pisałam o „Miłość bez warunków”, Johna Powell’a. Wtedy po raz pierwszy przeczytałam o miłości bezwarunkowej.
O tym, że można kochać kogoś takim jakim jest, a nie jaki powinien być.
O tym, że w miłości chodzi o to, by dostrzegać posiadane talenty, cechy, umiejętności, a nie doszukiwać się o sobie kochanej (jak się okazuje kochanej warunkowo) tego, czego nie ma, nie posiada, nigdy nie będzie mieć.
O tym, że miłość bezwarunkowa jest o byciu przy tej drugiej osobie wtedy, kiedy upada, popełnia błąd. Ale też wtedy, kiedy nie spełnia warunków wyznaczonych przez świat, opisanych w normach, czy podręcznikach.
Moja mama kibicowała mojej psychologicznej przygodzie (…) więc naturalnym było, że ów recenzję przeczyta. Przeczytała i usłyszałam od niej jedno z najważniejszych zdań, które mogłam usłyszeć, za które będę jej wdzięczna …
„Bardzo mi przykro Marta, że Twój Ojciec nie kocha Ciebie bezwarunkowo.
A tak bardzo na to zasługujesz”.
Tak, mój Ojciec nie kochał mnie bezwarunkowo. Choć nigdy tego nie powiedział, to czułam to za każdym razem, gdy patrzył na mnie i nie widział tego, kim byłam, a szukał, uporczywie i z nieustającym rozczarowaniem tego, kim nie mogłam być. Bo fakt nie byłam cicha i potulna, nie byłam przewidywalna, nie byłam grzeczna, nie byłam dobra z fizyki i chemii, nie poszłam na medycynę. Zawsze miałam niewyparzony język, a języki obce, czy sukcesy sportowe nie były mi pisane.
Tak, mój Ojciec nie kochał mnie bezwarunkowo. Do końca jego życia nie usłyszałam, że jest ze mnie dumny – z tego co osiągnęłam i kim byłam.
Tak, mój Ojciec nie kochał mnie bezwarunkowo. A ja prawie całe życie poświęciłam na to, żeby dał mi tę miłość, choć pewnie nie potrafił. Sam był kochany warunkowo i tylko tak potrafił kochać.
Ale to nie znaczy, że ja nie mogę siebie tak pokochać.
Mogę.
Chcę.
Bardzo tego potrzebuję.
I tego Ci życzę na Dzień Dziecka.
To fragment mojej książki. Napisałam go dziś. Spłakałam się jak dziecko.
Na koniec chcę Ci życzyć odwagi. Odwagi do zmierzenia się ze swoimi lękami, może przykrymi wspomnieniami. Ja, choć kochana bezwarunkowo tylko w połowie, wiem, że te fragmenty mojej historii uczyniły mnie kobietą silną i bogatą… nie tylko w bezwarunkową miłość.