Kilka dni temu mój starszy Synek przypomniał mi, że nawet to co czasem boli, może być źródłem radości. Choć teoretycznie to wiem, to jednak czasem się o tym zapomina….
A cóż się stało?
Byliśmy z Synkiem na corocznym „przeglądzie zdrowotnym” w Istytucie Matki i Dziecka. Nie będę wnikać dlaczego tam byliśmy .. grunt, że mój pięciolatek już całkiem nieźle kuma, że wizyta tam równa się =
- dość bolesnemu badaniu krwi, bo krwi pobierają tam nad wyraz duuuużo!
- staniu w ścisku w różnych korytarzach z różnymi chorymi dziećmi i ich zniecierpliwionymi rodzicami, co dla obywatela z nadwrażliwością sensoryczną jest istnym koszmarem,
- a także badaniu przez kilka „dziwnych” doktórek, które go mierzą, ważą, dotykają i przede wszystkim obgadują …
Jedynym pocieszeniem jest dla niego jakaś zabawkowa nagroda 🙂
Ale mój Synek przemądry i przemądrzały (czasami) zakończył ten dzień z pewną refleksją … powiedział mi mianowicie, że:
„Mamo!! To był fajny dzień. Te panie doktórki były dziwne i głupie, i badanie krwi było głupie, ale byliśmy razem. Tylko Ja i tylko Ty .. bez bjata (brata :-)) i bez Taty. Fajnie być czasami tylko razem”…
i wzruszyła mnie niezmiernie ta refleksja. Bo
- po pierwsze mój synek dostrzegł coś pozytywnego w tym co go boli – a bolał go nie tylko ból pobierania krwi, ale także szum, zamieszanie, tłum i ścisk.
- Ale też docenił mnie jako Mnie i czas ze mną spędzony „na wyłączność”. Bo rzeczywiście rzadko jestem z synami w pojedynkę – 90% czasu spędzam z nimi oboma.
W każdych minusach są więc jakieś plusy! A co nas nie zabije, to nas wzmocni.
Może to proste, ale pamiętajmy o tym, jak łapie dół, zniechęcenie i marazm.
Skoro mój starszy Synek to widzi, to i zobaczy to cały świat. Oby!
M
Dziękuję za ten post. Jest tak… hmm… jak to ująć? treściwy, dopowiedziany, kompletny, że nawet nie chcę się za bardzo silić na swoje uwagi, bo są spójne z tymi, które ujęłaś i które ujął Twój Syn. Nic dodać, nic ująć.
No może tylko życzeniowo, że sobie bym zawsze życzyła tyle dobrego spojrzenia na sytuacje, które są w życiu bardziej wymagające, ale choć trudne mogą stać się szansą na dostrzeżenie plusu tam, gdzie poziomy minus zdawałby się już raczej nie spotkać ze swoją towarzyszką – pionową plusową kreską.
Pozdrawiam
PS. Często tu zaglądam i czytam, za rzadko komentuję, wiele czerpię i po prostu lubię. Pozdrawiam 🙂
Dziękuję Joanno za Twój komentarz, cieszę się że mój blog gdzieś, do Kogoś trafia, inspiruje, interesuje! Dziękuję raz jeszcze!! I bardzo majowo pozdrawiam!!
ps. Zapraszam do komentowania, bo informacja zwrotna jest najlepszym, najskuteczniejszym, a jednocześnie tak niedocenianym „narzędziem” rozwojowym. Myślę tak i prywatnie i zawodowo.