Zapytam wprost, choć tradycyjnie odpowiedzieć możecie sobie sami (po cichutku, na spokojnie).  
Umiecie czerpać satysfakcję z swojego życia ... ( z pracy, związków, wyborów, dzieci, domów, wakacji, sukcesów …. itd.)… niezależnie od tego, jak powodzi się w tym obszarach innym? 
Bez porównywania? 
Bez mierzenia się miarą innych?

Umiecie?
Jeżeli tak, to gratuluję – bo to trudna, ale bardzo cenna umiejętność.
Ale też .. klucz do wolności i szczęścia.
Szczerej satysfkacji.
Spokoju.
Zadowolenia z codzienności.  
Ale chyba też klucz do dobrych relacji z innymi opartych na zaufaniu i autentyczności.

Budowanie swojej własnej tożsamości i wiary w tą tożsamość, to zadanie rozwojowe.
Zadanie, któremu możemy podołać tylko mając i łącząc w sobie:

  • autonomię myślenia i zaufanie do siebie,
  • wgląd w siebie i swoje potrzeby, wartości, przekonania,
  • pomysł na swoje życie … czyli własne cele i osobiste i zawodowe, 
  • pewność siebie czy też wiarę w siebie, 
  • zdrowy dystans do siebie, 
  • przekonanie, że każdy „ma prawo do swojej ścieżki”, co też łączy się z szacunkiem dla wyborów innych, … ale też po prostu lubieniem innych,
  • ale przede wszystkim motywację do działania, by realizować siebie, nie patrząc co krok na innych.

Sporo tego.
A każdy punkt to wyzwanie, oddzielne i bardzo trudne.
Na czym więc oprzeć swoją tożsamość i autonomię? 
Na czym ją budować? 

Z mojego doświadczenia to „druga i trzecia kropka” są najważniejsze.
Mając pomysł na siebie nie oglądamy się wiecznie na innych. Wiedząc, co chcemy, czego potrzebujemy … po prosto wdrażamy to w życie. Dążymy do tego. „Walczymy” o to, a nie porównujemy się nieustannie, testując, upewniając się czy robimy dobrze, czy źle.

Często spotykam ludzi, którzy nie dokonują autonomicznych wyborów.
Realizują  cele innych:

  • bądź ślepo je kopiując, 
  • bądź mając je narzucone przez innych, 
  • bądź swoich po prostu nie mając, przez co dostosowują się do oteczenia. 

Tak czy owak nie żyją swoim życiem.
Tylko czyimś.
A ponieważ ich cele są ulokowane na zewnątrz. To tam też można znaleźć ich poczucie własnej wartości. To znaczy szukać można. Ale czy się znajdzie??
Tak więc szukając poczucia własnej wartości na zewnątrz, czyli porównując się do innych możemy doprowadzić do kilku patologii. Tak nie boję się użyć tego określenia, bo skutki porównań zazwyczaj są toksyczne i chorobotwórcze. A możemy je sprowadzić do kilku postaw?

  • albo będziemy się cieszyć tym, że inni mają gorzej,
  • albo będziemy obwiniać innych, że to oni mają lepiej, 
  • albo będziemy dołować się tym, że inni mają lepiej, nie umiejąc czerpać satysfakcji z tego jak jest u nas.


Także nie porównujmy się do innych – tylko wyznaczajmy własne standardy. 
Do nich mierzmy. Z własnymi celami się ścigajmy. Wierzmy w swoje cele. Realizujmy swoje cele i swoje potrzeby. Dbajmy o rozwój swoich umiejętności czy wiedzy. Cieszmy się z swoich wyborów, i swojego życia.
Nie uzależniamy naszej satysfakcji od tego jak mają inni.
Bo zawszę spotka się lepszych od siebie.
Doceńmy siebie ….

Na podsumowanie „tego manifestu” facebook’owa inspiracja.
Czyli w skrócie i na temat. 

I jeszcze jedno …

Oczywiście obserwacja innych, to cenna nauka. Oczywiście inspirowanie się innymi, może być rozwojowe. Oczywiście można studiować biografie. Słuchać mentora. Starszych kolegów. Czy rodziców. Rodzeństwa. Szefów.  Coachów.  Doradców. Czy nawet księży.
PRZEDE WSZYSTKIM AUTORYTETÓW.
Wszystkich, których uważamy za wnoszących w nasze życie.

Ale wszystko to, można robić, gdy już ma się SWÓJ PLAN.
Swój obraz swojego życia. Swoją koncepcję siebie. Jednym słowem „swój rozum”.

Bo jak tego zabraknie, to każda kolejna inspiracja przebuduje nasz świat, jeżeli go nawet nie zrujnuje. Każdy kolejny pomysł wytrąci nas z równowagi. A każe kolejne porównanie, zdołuje, czy zdemotywuje. Sprawi, że stracimy grunt pod nogami.

Do dzieła.
Powodzenia /// MR

ps.
No i jeszcze dopóki nie polubimy siebie, nie będziemy lubić innych. 
Dopóki, nie polubimy siebie, inni nas też nie polubią. 
Smutne, ale prawdziwe.

Easysoftonic