Jak sztuka może zmieniać nasze życie i uczyć nas odwagi?

Jak sztuka może zmieniać nasze życie i uczyć nas odwagi?

  • Jak sztuka, malowanie pomagają nam odkryć siebie? 
  • Dlaczego warto pozwolić sobie na niedoskonałość w sztuce? 
  • “(nie) jestem artystką”, “mam w sobie wątpliwości” – jak sobie radzić, gdy wątpimy w siebie i boimy się zacząć malować? 
  • Jak sztuka może nas od-uczyć porównywania się, surowości, krytycyzmu wobec siebie? 
  • Jak malowanie pomaga nam budować relacje z innymi, ale przede wszystkim z samą sobą? 
  • Każdy powód dobry, by uruchomić krytyka wewnętrznego. Tak. Ale jak sobie z nim radzić? 

To tematy, z którymi mierzymy się podczas najnowszego odcinka podcastu UrzeczywistnijSwojeJa odważna Kobieto!
Moim gościem jest Katarzyna Bruzda – Lecyk. Kasia jest artystką, doktorem sztuki i twórczynią Iluminatorni. Przestrzeni, w której uczy malarstwa i prowadzi warsztaty dzięki którym, dosłownie każda, każdy z nas może odkryć w sobie artystę i zrozumieć, jak niewiele trzeba, by pozwolić sobie na radość tworzenia. 

Zapraszam Cię do przeczytania fragmentu naszej rozmowy. Rozmowy dwóch silnych Kobiet. Kobiet, które
z odwagą opowiadają o pasji, odkrywaniu siebie i pozwalaniu sobie na więcej…

 

Marta: Chcę się na chwilę zatrzymać. Powiedziałaś, że jest syndrom zbierania materiałów. Jest moment, kiedy czujemy, że chcemy, ale się nie odważamy. Boimy się wziąć ten przysłowiowy pędzel do ręki. Co nas w tym blokuje?

Kasia: Moim zdaniem same sobie nie pozwalamy. Taki przykład: kiedy rozmawiamy o wychowaniu dzieci w pedagogice czy w edukacji, to porównywanie się jest taką rzeczą, której nie mają małe dzieci. Dzieci jeśli nawet się porównują, to po to, aby podchwycić. Porównywanie się służy temu żeby powiedzieć “fajnie! bawimy się razem”. I ja właśnie chcę żeby była ta energia w pracach. Kiedy malujemy wspólnie, w sali czy online, to mi zależy żeby się inspirować nawzajem, ale blokada następuje wtedy, kiedy w głowie jest taka myśl, że to co ja zrobię po prostu będzie do niczego. Będzie nic nie warte.

(…)

Kasia: Ten moment, kiedy ja odbieram sobie prawo bo ktoś zrobił coś, jak gdyby lepszego. To działa w całym życiu. OK, ale niech będzie na moją korzyść. Porównuję się po to, żeby podchwycić, zainspirować się, złapać iskrę. Może coś ciekawego zobaczę u kogoś, a może też spróbuję. Zrobię to po swojemu. 

Marta: Co więcej: nigdy nie mamy gwarancji, że ta osoba względem której się porównujemy i której dzieło uznajemy za lepsze, że ona nie ma tych wątpliwości. Ona prawdopodobnie ma te same wątpliwości, co my. Ona też, mimo, że ja patrzę na jej dzieło i myślę sobie, że namalowała coś pięknego, walczy ze sobą w środku. Widzi niedoskonałość w tym co zrobiła, ale każdy artysta toczył i toczy, jeśli żyje, wewnątrz siebie jakąś taką walkę z tym porównywaniem, umniejszaniem, krytykowaniem.

(…)

Marta: Budowanie odwagi – to tak z mojego ogródka, więc potwierdzę… jeśli pracuje się nad tym, co nam może dać odwagę, to odwagę daje nam silne skupienie na tym, co jest dla nas ważne. Poczucie spójności z wartościami. Świadomość wartości, które są dla nas ważne. To jest coś, co nas woła. Coś, co jest taką gwiazdą polarną, latarnią, do której chcemy gdzieś tam dążyć. Jak będziemy robić, to co jest dla nas ważne, będziemy spełnieni, szczęśliwi i będziemy czuć się ze sobą bezpiecznie. Takie powiedzenie sobie, co jest dla mnie najważniejsze w tym działaniu, pomaga zdystansować się  do krytyki, czy krytyków zewnętrznych, dla których często są ważne zupełnie inne rzeczy niż dla nas samych. Tylko, aby wytrwać w tej odwadze musimy wiedzieć co jest moim tlenem. Ja chcę to robić, ja chcę to malować, chcę o tym mówić, chcę o tym pisać, chcę być z takimi ludźmi bo oni urzeczywistniają moje wartości… i malowanie może nas tego uczyć.

Kasia: Jest takie zdanie na moim blogu, na mojej stronie. “Nie krytykuj siebie, gdy malujesz. Pozwól sobie na eksperyment. Uważam, że oderwanie się od autokrytyki, zaprzestanie dialogów, awantur z wewnętrznym krytykiem jest absolutnie konieczne, żeby móc się rozwijać (…).

Pamiętaj, że możesz słuchać mojego podcastu nie tylko tutaj na stronie, ale też w aplikacjach takich jak, wystarczy wpisać #urzeczywistnijswojeJA:

🎧 Spotify

🎧 Spreaker

🎧 Applepodcasts

🎧 Google podcasts

🎧 YouTube

🎧 Castbox

🎧 Podcast Addict

🎧 Podchaser

🎧 Deezer

🎧 Stitcher 

JA.Kobieta#14_O tym jak sztuka uczy nas odwagi. Rozmowa z Katarzyną Bruzdą-Lecyk

JA.Kobieta#14_O tym jak sztuka uczy nas odwagi. Rozmowa z Katarzyną Bruzdą-Lecyk

JA.Kobieta#14_O tym jak sztuka uczy nas odwagi. Rozmowa z Katarzyną Bruzdą-Lecyk

W tym odcinku goszczę Katarzynę Bruzdę – Lecyk – artystkę i twórczynię Iluminatorni.

 

Czy wiesz, że sztuka może zmieniać nasze życie i uczyć nas odwagi?

W najnowszym odcinku podcastu “Urzeczywistnij swoje Ja” moją gościnią jest Katarzyna Bruzda – Lecyk. Kasia jest artystką, doktorem sztuki i twórczynią Iluminatorni. Przestrzeni, w której uczy malarstwa i prowadzi warsztaty dzięki którym, dosłownie każda, każdy z nas może odkryć w sobie artystę i zrozumieć, jak niewiele trzeba, by pozwolić sobie na radość tworzenia. 


Rozmawiamy z Kasią o odwadze, o odkrywaniu siebie, o pasji, o pozwalaniu sobie na więcej…

Nasza rozmowa w kilku punktach:

  • Jak sztuka, malowanie pomagają nam odkryć siebie? 
  • Dlaczego warto pozwolić sobie na niedoskonałość w sztuce? 
  • “(nie) jestem artystką”, “mam w sobie wątpliwości” – jak sobie radzić, gdy wątpimy w siebie i boimy się zacząć malować? 
  • Jak sztuka może nas od-uczyć porównywania się, surowości, krytycyzmu wobec siebie? 
  • Jak malowanie pomaga nam budować relacje z innymi, ale przede wszystkim z samą sobą? 
  • Każdy powód dobry, by uruchomić krytyka wewnętrznego. Tak. Ale jak sobie z nim radzić? 

Zachęcamy do słuchania!

Daj znać, jak posłuchasz tego odcinka – napisz komentarz, udostępnij ten odcinek w sieci.

Linki gdzie możecie znaleźć Kasię:

👉http://iluminatornia.pl

👉https://www.facebook.com/Iluminatorni

👉https://instagram.com/iluminatornia

👉https://pl.pinterest.com/Iluminatornia/

Pamiętaj, że możesz słuchać mojego podcastu nie tylko tutaj na stronie, ale też w aplikacjach takich jak, wystarczy wpisać #urzeczywistnijswojeJA:

🎧 Spotify

🎧 Spreaker

🎧 Applepodcasts

🎧 Google podcasts

🎧 YouTube

🎧 Castbox

🎧 Podcast Addict

🎧 Podchaser

🎧 Deezer

🎧 Stitcher 

 

JA.Kobieta#14_O tym jak sztuka uczy nas odwagi. Rozmowa z Katarzyną Bruzdą-Lecyk.

przez Marta Iwanowska-Polkowska

A Ty, jak się ukrywasz?

A Ty, jak się ukrywasz?

A Ty, jak ukrywasz swój potencjał? Swoje pomysły, idee, wartości, czy też emocje. Nie pytam czy się ukrywasz, bo jestem przekonana, że w jakiś sposób to robisz. Robi to większość kobiet, dziewczyn. Ale jak? Za czym się chowasz? Jaką technikę stosujesz, by nie pokazać siebie? Techniki ukrywania się opisała w swojej książce „Podejmij wyzwanie” (ang. Playing BIG) Tara Mohr, do której będę nawiązywać w tym artykule. I która też podkreśla, a ja się z nią w 100% zgadzam, że do pracy z technikami ukrywania się potrzebujemy bardzo dużo wyrozumiałości, by przy okazji nie popaść w surowość i samokrytycyzm wobec siebie. Także weź teraz głęboki wdech, pomyśl „nie tylko ja się z tym zmagam” i uczciwie przyznaj się przed sobą, którą technikę ukrywania swojego potencjału stosujesz? A jakie techniki wyróżniamy? Oto one:

W swojej pracy coachingowej z kobietami obserwuję, że najczęściej my kobiety chowamy się za perfekcjonizmem. Skrupulatnie opracowujemy nasze prezentacje, zczytujemy maile po szesnaście razy,  nie wspominając o wyrównywaniu każdej tabelki w raporcie, gładzimy nasze włosy by idealnie wyglądały na zdjęciu, by przypadkiem nasz instagramowy feed nie stracił perfekcyjnego, spójnego wyglądu. Codziennie poświęcamy nie tylko minuty, ale godziny na to, by spełnić perfekcyjne, nierealne, ale i absurdalne (powiedzmy to szczerze) oczekiwania swoje i innych, nie pozwalając sobie na to, by we wspomnianych prezentacjach, mailach, raportach i zdjęciach ujawnić swoje prawdziwe JA. Dlaczego? Na to pytanie musisz odpowiedzieć sobie sama. Ale najprawdopodobniej dlatego, że tak nas nauczono i nie wiemy, że można inaczej. Ale też dlatego, że boimy się odrzucenia, oceny, boimy się tego, że ktoś nas skrytykuje, umniejszy. Pewnie czytając teraz ten tekst, pomyślisz: „Co ta coach’yca Marta wypisuje? Czy mam przestać dobrze pracować, dbać o jakość, spędzać długie godziny na dążeniu do doskonałości?”. Doskonale rozumiem Twoje pytanie, słyszałam je nie raz. Otóż błąd jaki popełniamy nagminnie to mylenie perfekcjonizmu z profesjonalizmem. Perfekcjonizm jest napędzany strachem przed oceną, a profesjonalizm chęcią rozwoju, wzrostu, spełnienia. Pokażę to na przykładzie spotkania biznesowego. Jeżeli perfekcyjnie przygotowujemy się do spotkania, to przygotowujemy się pod kątem oczekiwań naszych rozmówców, przygotowujemy dokładnie to, czego mogą oczekiwać te osoby, to co może im się spodobać. A profesjonalizm? Profesjonalizm jest motywowany chęcią rozwoju, chęcią pokazania siebie swojej pracy, swoich osiągnięć, chęcią wypadnięcia dobrze, ale przed samą sobą, w mniejszym stopniu przed innymi. Profesjonalistkom w działaniach towarzyszy więcej radości, spełnienia i lekkości. Podczas gdy perfekcjonistki są ciągle zmęczone, spięte i bardziej niezadowolone z siebie i przede wszystkim bardzo rzadko mówią to, co chcą rzeczywiście powiedzieć. Do jakiego sposobu działania Ci bliżej?

Ale jakie jeszcze „sztuczki – techniczki” stosujemy, by ukryć siebie? 

  • We wspomnianej na wstępie książce Tara Mohr pisze o technice „This before that”. Też miewamy w niej czarny pas i rozwija się w nas szczególnie jak zostajemy mamami. O co chodzi w tej strategii ukrywania się? Otóż, gdy z niej korzystamy robimy sobie długą listę tego, co mamy zrobić dla innych, co powinnyśmy zrobić najpierw, o czym pamiętać, co sprawdzić, by nie dojść do tego, co jest dla nas naprawdę ważne. By na „nasze sprawy” i „na nasze priorytety” nie starczyło miejsca, czasu i energii. Wiesz jak to się kończy? Odwlekamy swoje pomysły, marzenia, priorytety na „wieczne nigdy” i przy odrobinie szczęścia obudzimy się koło 40tki.
  • Lubimy też „planować przy tablicy” i jest to szczególnie widoczne u przedsiębiorczych kobiet posiadających własne produkty i usługi. Ta strategia ukrywania się opiera się na przekonaniu, że moim obowiązkiem jest pokazywać moim Klientkom, Klientom idealny produkt, idealną usługę – tylko coś co będzie „na tip top” zaplanowane. A na dodatek na myśleniu, że nie mam prawa pytać ich opinię, nie mam prawa przyznawać się do swoich wątpliwości, nie mam prawa eksperymentować, sprawdzać, zmieniać zdanie. Nic bardziej mylnego. Mamy prawo do tego wszystkiego – mamy pytać, sprawdzać, testować. To podstawa wzrostu, szczególnie teraz w pandemii.
  • Większość kobiet, które spotkałam na swojej drodze, a i ja należę do tej grupy, wpada też w pułapkę „Nieustającej, niekończącej się edukacji”. Znasz to? „Zrobię jeszcze jeden kurs, a wtedy zacznę praktykować. Nauczę się obsługi jeszcze jednego programu, to wtedy aplikuję na wyższe stanowisko. Zdobędę jeszcze jeden certyfikat, a wtedy uznają mnie za ekspertkę.” Nie mam nic do ciągłego rozwoju i doskonalenia. W mojej pracy jest to wręcz kluczowe, jest podstawą profesjonalizmu. Jednocześnie wiem, że wiele kobiet mierzy się z „syndromem oszustki”, ciągle umniejsza swoje kwalifikacje i obawia się, że inni (nie określeni inni) zorientują się, że tak naprawdę nie mamy nic do powiedzenia, nic nie wiemy, nic nie umiemy. Ale muszę napisać Ci coś szczerze, choć z wyrozumiałością. Jeżeli nawet mierzysz się z „syndromem oszustki”, to kolejny certyfikat, egzamin, kolejne studia podyplomowe, nawet doktorat, czy MBA Ciebie z niego nie uleczą. Czas zacząć pracę nad wzmocnieniem pewności siebie i zaufania do siebie.
  • Podobnie jeżeli chodzi o kolejne dwie techniki ukrywania siebie, swojego ja – czyli „uwieszanie się na czyiś ideach i odkryciach”„pomijanie swojej własnej historii”. Kobiety! Jak często to robimy? Boimy się powiedzieć „ja myślę”, „ja uważam”, „moim zdaniem” „z mojego doświadczenia wynika”. Jak często konstruujemy rozbudowane argumentacje pełne czyiś badań, rekomendacji, najlepiej autorstwa panów z wąsem, tylko po to, by nie przyznać się do tego, że my same doszłyśmy do tych samych wniosków? Przez ostatnie lata mocno dyskutujemy z mansplaining’iem (tłumaczeniem świata przez mężczyzn), a tymczasem bardzo często same, aby wywrzeć wpływ, wypaść na bardziej profesjonalną i wiarygodną podpieramy się argumentami, książkami, badaniami autorstwa mężczyzn i to mężczyzn starszych do nas. Oczywiście nie chcę w tym tekście negować nauki i konieczności podpierania się o twarde dane. W czasach fake news’ów to bardzo ważne, by o tym pamiętać. Jednocześnie odważajmy się przemycać, ujawniać, podkreślać to, co jest naszą autentyczną, szczerą opinię i wynika z naszej historii. Nasze historie są piękne, warto by inni o nich usłyszeli.
  • I na koniec – wchodzenie w rolę „pilnej uczennicy”. Uczennicy zawsze przygotowanej, zawsze pomocnej innym, zawsze skrupulatnie notującej, pilnej i punktualnej. Zawsze jak mówię, czy piszę o tej strategii ukrywania się mam przed oczami wzorową uczennicę, z kucykami z kokardką, w podkolanówkach, z ręką ostro podniesioną do góry, by dać odpowiedź dokładnie taką, jakiej oczekuje nauczycielka. Tak, tak trenowano nas do takie zachowania. Większość z nas była, albo próbowała być taka. Ale czy nadal chcemy takie być? Myślę, że nadeszły czasy by się w końcu zbuntować! Zbuntować i przestać się ukrywać!

Po krótce to kluczowe strategie ukrywania się. Ale są jeszcze inne. Często ukrywamy się też za strojem, marynarkami, stonowanymi kolorami. Ale to dłuższa historia na inny artykuł. Postawmy więc tu przecinek i skupmy się na tym, co możemy z tymi technikami ukrywania się zrobić?

Jeżeli nazwiesz już jak się ukrywasz, czekają Ciebie dwa kolejne kroki:

  • Odpowiedzenie sobie na pytanie o to, dlaczego to robisz? Zazwyczaj odpowiedzią jest strach. Tylko strach przed czym? Konkretnie. Czego się boisz? Jakie konsekwencje wyjścia z ukrycia przewidujesz?
  • Odpowiedzenie sobie na pytanie, co zrobić by z tego ukrycia wyjść? Co byś zrobiła, jak byś działała gdybyś tak bardzo nie bała się tego, czego się boisz? W odpowiedzi na te pytania wspiera też wyobrażenie sobie tego, że choć raz postępujesz inaczej – odważnie podnosisz rękę i zabierasz głos; odważnie piszesz na swoim profilu o tym, co czujesz, albo jaką masz opinię na dany temat. Zamknij oczy i spróbuj to sobie wyobrazić.

Spróbuj. 

Trzymam kciuki! I napisz jak Ci poszło. 

Jeżeli zainteresował Ciebie temat ukrywania się, chcesz go zgłębić, ale przede wszystkim chcesz przestać się ukrywać zapisz się na mój najnowszy webinar o ukrywaniu się, już 17 sierpnia 2021r.

Link do zapisów: https://manufakturarozwoju.pl/webinar/

Moje, nasze uzbrojone  serca  w czasach zmian  i niepewności …

Moje, nasze uzbrojone serca w czasach zmian i niepewności …

Drogi Liderze, Wspaniała Mamo, Szanowny Nauczycielu,

 

Dorosły Człowieku,

Nie lubisz się bać?

Nie lubisz czuć niepewności? Prawda?

Lubisz czuć spokój. Lubisz czuć się pewnie. Lubisz mieć kontrolę.

Nie lubisz się bać, a jednak się boisz…

A jednak czujesz smutek, złość, wstyd …

A jednak czujesz niepewność i zagubienie…

Czy tak masz teraz?

Jak też tak mam. Tak! To ludzkie.

Wszyscy jesteśmy tak skonstruowani, a może i tak wychowani, że zamiast pokazywać swoją wrażliwą duszę, prawdę o swoich emocjach i swoim zagubieniu wolimy to wszystko ukryć.

Ukryć przed sobą, ukryć przed innymi. Ukryć zakładając zbroje.

Zbroję zakładamy, by chronić swoją wrażliwość, udawać że jej nie ma. Zasłonić ją. Nie ujawniać jej przed sobą. Nie pokazywać jej innym. Zakładając zbroję myślimy, że stajemy się silniejsi. Silniejsi, bo wydaje nam się, że wrażliwość to słabość. Wydaje nam się, że wrażliwość – czyli odsłanianie emocji, niepewności i podejmowanie ryzyka – to słabość.

Jednak  … jesteśmy w błędzie, bo wrażliwość słabością nie jest. Wrażliwość to siła. Wrażliwość to odwaga. Wrażliwość to prawda o nas. Wrażliwość to kwintesencja człowieka. Zbroja sprawia, że czujemy się bezpieczniejsi, silniejsi nawet gdy męczy nas dźwiganie dodatkowego ciężaru. Czasami to ciężar przez który kroczymy bardzo blisko ziemi, bez szans na oderwanie się do lotu …

Ponadto, ironia polega na tym, że gdy stoimy naprzeciw kogoś, kto kryje się, bądź osłania maskami lub zbroją, czujemy się sfrustrowani i odłączeni. Oto cały paradoks: „wrażliwość to ostatnia rzecz którą chcę abyś we mnie widział, lecz pierwsza, której w Tobie szukam”. 

Tak piszę Brene Brown w książce z „Z wielką odwagą”, którą z serca polecam.

.

A jeżeli Ty chcesz dowiedzieć się więcej o tym:

  • czym są zbroje? Jakie zbroje zakładamy?
  • dlaczego nam szkodzą? A uwierz mi szkodzą…
  • i jak je luzować, zdejmować, osłabiać ich wpływ na nas?

>> obejrzyj, posłuchaj mojego #livepolkowskiej, który nagrałam na samym początku rozpoczętej kwarantanny i jest właśnie o naszych uzbrojonych sercach.

A tu znajdziesz wszystkie zbroje, o których opowiadałam w trakcie:

 

 [Opracowane własne, na podstawie badań Brene Brown i jej książki „Z wielką odwagą”.]

 

 

Na końcu tego #livepolkowskiej wymieniałam sposoby reagowania pełne wyrozumiałości i empatii,  które mogą wspierać zdejmowanie zbroi u innych, ale też u siebie. Oto kilka zwrotów, które możemy użyć w rozmowie ze sobą i z innymi :

Widzę Cię.

Słyszę Cię.

Jestem ciekawa / ciekawy tego co się z tobą dzieje …

Powiedz / opowiedz mi więcej o tym, co przeżywasz…

Pomóż mi zrozumieć Twoją perspektywę …

Zastanawiam się nad tym, co się u Ciebie wydarzyło …

Jestem ciekawa / ciekaw tego, o czym mówisz …

Próbuję Ciebie zrozumieć, nie byłam / nie byłam w takiej sytuacji. Powiedz mi o tym więcej …

Opowiedz więcej o tym, co się wydarzyło …

Jakiego wsparcia oczekujesz ode mnie teraz?

Co mogę teraz zrobić dla Ciebie?

Co będzie najlepsze teraz dla Ciebie?

Jak możesz o siebie zadbać?

Jak ja mogę zadbać o Ciebie?

***

Moi drodzy, nie bójmy się luzować naszych zbroi.

Nie bójmy się pokazywać nasze prawdziwe, wrażliwe JA.

Pamiętajmy też o tym, że uzbrajając się, by ukryć smutek, strach, złość, niepewność … ukrywamy też radość, poczucie spełnienia, szczęście i tracimy kontakt do tych emocji.

Pamiętajmy  też o tym, że ciężar zbroi ciąży nam, ale też ciąży naszym bliskim.

Pod zbrojami ranimy siebie.

Nosząc zbroję ranimy innych.

Kropka.

Źródłem naszych cierpień jest…

Źródłem naszych cierpień jest…

Czy się boję?
Tak boję się.
Jestem człowiekiem i odczuwam emocje związane z zmianami, które czekają nas przez kolejne dni, tygodnie, czy miesiące. Odczuwam emocje związane z zagrożeniem, które jest realne. Jestem mamą, więc mam się o kogo bać.
Mam rodzinę, mam o kim myśleć.

Boję się też gospodarczych konsekwencji związanych z zahamowaniem … wszystkiego. Przecież jestem przedsiębiorcą, gdy nie pracuję nie zarabiam, a też mam zobowiązania, rodzinę i inwestycje w toku. A jest ich kilka. Moje usługi – są ważne, są potrzebne, ale dla firm nie najważniejsze. Choć nota bene zajmuję się ostatnio najczęściej tematami zmiany, emocji, odporności psychicznej i empatii w sytuacjach zagrożenia. Ha! Chichot losu?

Jest we mnie strach.
Jest we mnie trochę złości, ale tylko trochę.
Jest we mnie smutek.
Czuję niepokój.
Czuję, pozwalam sobie na te emocje. Czucie w ciele, w sercu – na myśli wokół nich.

Ale czuję też spokój. Są takie momenty. I to mnie miło zaskakuje, pokazuje zmiany w mojej osobistej odporności psychicznej. I bardzo się z tego cieszę, a raczej doceniam siebie za to.

Bo nie chcę się bać.
Cholernie nie chcę się bać!
Nie chcę by strach, strach zamieniający się w lęk wypełnił moją głowę, moje serce i czas, który przyjdzie mi spędzić w odosobnieniu z dwójką chłopców pozbawionych szkoły, kolegów, ruchu i zajęć pozalekcyjnych, które uwielbiają. Taka mieszanka może być dla nas wszystkich niebezpieczna.
A nie chcę tego!

Co więc robię, co postanawiam robić przez ten czas?

PRACA:
• Pracuję, kontynuuję „co się da”. Nie chcę stracić rytmu, który sobie wyznaczyłam, a praca dodatkowo daje mi poczucie bezpieczeństwa. Choć z dziećmi w domu i tak będę pracować mniej, to jednak pracuję.
• Doceniam, że na najbliższe dwa tygodnie i tak miałam zaplanowane tylko sesje coachingowe. Wszystkie mogę zrealizować zdalnie. I to się liczy! Klienci są bardzo otwarci na takie rozwiązanie.
• Planuję. Nie odpuszczam planów. Mam plany na wiosnę, mam plany na jesień. W październiku obiecałam warsztaty Warsztat Playing BIG – o odważnym podejmowaniu wyzwań i wierzę, że się odbędą. Ciągle nad nimi pracuję i tego się trzymam! To mi daje nadzieję.
• Płacę wszystkim podwykonawcom, którzy wykonali dla mnie pracę. Tak, boję się utraty płynności finansowej, ale oni też. Liczę, że moi Klienci mi zapłacą, dlatego sama chcę być dobrym Klientem. Zawsze grałam fair play i tak będzie tym razem. Mam nadzieję, że wydane pieniądze do mnie kiedyś wrócą, bo to że dobro wraca, to już wiem 
To jest mój, może naiwny, sposób na to by utrzymać gospodarkę w ruchu. Spróbuję!

RELACJE:
• Dużo rozmawiamy z dziećmi – nie boję się ich trudnych pytań. Widzę, że wszyscy tego potrzebujemy.
• Jestem w kontakcie z najbliższymi – dzwonimy do siebie, dużo rozmawiamy na Messengerze. Czuję się połączona z światem, choć zamknięta w czterech ścianach. Wiecie, że do regulowania emocji potrzebujemy innych osób? Tak! Potrzebujemy szczerych, prawdziwych, mądrych rozmów. Moi kochani dzwońmy do siebie – śmiało. Nawet na 10 – 15 minut. Do mnie też możecie zadzwonić 
• Okazuję życzliwość. Czuję, że szczególnie w relacji z Klientami okazujemy sobie dużo wsparcia i zrozumienia – nawet, gdy chodzi o odwołanie warsztatów. A to się zadziało … Przecież to nie jest niczyja wina, przecież wszyscy jesteśmy ludźmi. W trakcie takich krótkich rozmów okazuje się, że jesteśmy dla siebie tak podobni, tak bliscy. Dziś bardzo potrzebujemy poczucia wspólnoty.

ZDROWIE:
• Jem zdrowo. Tak zrobiłam zakupy, ale głównie skupiając się na warzywach i owocach. Tego nie może nam zabraknąć. A mój Mąż ma zamiar wykorzystać ten czas na naukę gotowania i bardzo mi się ten pomysł podoba 
• Pozwalam sobie na ciszę. Z dwójką chłopaków to ważne. 5 minut z muzyką Ludovico Einaudi jest bezcenna.
• Biegam. No dobra, dziś przez pogodę nie biegałam. Ale jutro nadrobię. Wiem, że ruch będzie nam wszystkim bardzo potrzebny.
• Mam nadzieję, że starczy mi wytrwałości na jogę. Nidrę praktykuję bez przerwy.
• Sen. Na pewno wstając po siódmej, a nie po szóstej będę lepiej funkcjonować. To plus zamkniętych szkół. Szukam plusów. Bardzo szukam plusów – jak prawdziwa detektywka. Ha! Jest takie słowo?

DUCHOWOŚĆ:
• Praktykuję wdzięczność. Nieustająco! Rzucam światło uwagi na te potrzeby, które są zaspokojone.
Za co jestem wdzięczna?
– za to że jesteśmy zdrowi i nikt z moich bliskich nie choruje,
– za pełną lodówkę, zapasy i papier toaletowy. Bez jaj, widziałam co się działo w środę w sklepach,
– za sms’y z bratem i Jego żoną,
– za lekarzy, którzy bohatersko pracują w sytuacji zagrożenia – pomyślmy o nich!
– za internet, prąd, wodę w kranach,
– możliwość pracy zdalnej. Mam zamiar z niej skorzystać! Wiem, że nie wszyscy mogą.
– za rozmowę o warsztatach, które planowane są na późną wiosnę. Oby się odbyły 🙏
– za ogarnięte dzieci, które rozumieją, że ja nie mam wolnego,
– za fajnych, życzliwych ludzi z którymi współpracuję, bo dobrze się z Wami gada! Dziękuję Wam za dzisiejsze rozmowy!
– za głowę pełną pomysłów, może dzięki temu nie wypadnę z rynku?

• Pamiętam o słowach Kristin Neff, że „Źródłem największego cierpienia jest pragnienie, aby rzeczywistość wyglądała inaczej niż tu i teraz” … i powtarzam sobie, że nie mam wpływu na rzeczywistość, ale mam wpływ na moją relację z rzeczywistością. Chcę ją zaakceptować, jak najszybciej i nie czarno-widzieć. Chcę skupiać się na tym, na co mam wpływ. A odpuszczać to, na co nie mam.

• Zastanawiam się czego może nauczyć mnie ten czas? No właśnie czego?
Myślę o tym. Napiszę o tym za kilka dni.

• Szukam w swoim życiu, w swojej historii takich momentów, kiedy było „gorzej” – a sobie poradziłam.
To dziś dla mnie najważniejsza praktyka.
Najważniejsza.
16 lat temu, dwunastego marca zmarła moja Mama. Ja miałam dwadzieścia kilka lat, kończyłam studia, pracowałam, ale za grosze, byłam pięć miesięcy przed ślubem, Brat zdawał maturę, a Ojciec był na skraju wyczerpania po 12 latach walki z chorobą i o żonę.
Wtedy (dosłownie) byłam w czarnej d%^$ie …
Wtedy załamał mi się świat.
Wtedy w moim życiu było jeszcze więcej „nie wiem”.
Wtedy to byłam przerażona.
Przeżyłam marzec szesnaście lat temu, przeżyję i teraz.
Wtedy się wszystko poukładało, poukłada się i teraz.
Wtedy znalazłam światło w mroku, znajdę i teraz.
Wtedy uratowała mnie miłość i akceptacja.
Uratowało mnie trzymanie się swoich zasad i wartości.
Uratowało wsparcie innych.
Uratuje mnie teraz.
Ufam temu.
Zaufajmy wszyscy.

Bądźmy dla siebie dobrzy.
Dla siebie i siebie nawzajem.
I zostańmy w domu!
Proszę! Jeżeli zamknięcie szkół ma mieć sens niech ma taki, że zostaniemy z dziećmi w domu.
Niech do pracy chodzą Ci, co na prawdę muszą.
Proszę!
A może szybciej będzie, tak jak było, a może lepiej?

Easysoftonic