Krytyk na nartach

Krytyk na nartach

Jeżdżenie na nartach może być świetną okazją na dopieprzanie sobie. Dopierdzielanie i krytykowanie siebie.
Świetną!
Wręcz doskonałą!
No bo przecież, jak tylko obudzisz się ciut później niż Twoi współtowarzysze. Jeżeli tylko zjesz zbyt leniwe śniadanie. Jak tylko włożysz te wszystkie warstwy na siebie, kombinezon, wysmarujesz buzię tłustym kremem, wciśniesz kask, przypniesz z trudnem buty. Jeżeli tylko wystoisz się w kolejce na wyciąg i zaczniesz z lękiem zjeżdżać, to Twój zawsze prze-mądry i niezawodny krytyk wewnętrzny będzie znał 9876 sposobów na dopieprzanie Tobie i zacznie tyradę o tym:

 że trzeba było wstać wcześniej!
 że jesteś zbyt leniwa!
 że inni wstają wcześniej, szybciej się szykują!
 że inni są lepiej zorganizowani!
A potem doda…
 jak wyglądasz w tych ocieplaczach?
 nie masz sił zapiąć butów, to z czym do ludzi?
 czego się tak boisz?
 jedź szybciej!
 Ty zawsze ostatnia!
 i co znów chcesz wracać przed innymi?
Aż w końcu przypomni,
 że trzeba jeździć do końca, bo zapłacone! (Mój ulubiony tekst, zasłyszany w dzieciństwie).
 nie jesteśmy tu dla przyjemności! (Też ulubiony i też z dzieciństwa).

Od samego pisania i czytania robi się słabo?
Prawda?
A jak dodam do tego monotonny ton, podniesiony głos, bezkompromisowość głosu wewnętrznego, zwanego krytykiem to odechciewa się jeździć… Hmm i tak miałam przez lata…

Aż odkryłam, że jeżdżenie na nartach może być wspaniałą okazją do trenowania wyrozumiałości dla siebie!
Wyrozumiałości dla siebie.
Czułości do siebie.
Troski o siebie.

Także ten, jeżdżenie na nartach stanie się źródłem przyjemności, radości jeżeli „tylko”:

😍 zobaczymy swoje potrzeby, takie jakie są bez umniejszania, oceniania i porównywania,
😍 zaakceptujemy swoje potrzeby i zaczniemy się o nie troszczyć, dając sobie sen, leniwość przy śniadaniu. I wszystko inne czego potrzebujemy podczas czasu zwanego urlop.
😍 i będziemy o naszych potrzebach odważnie rozmawiać z bliskimi, ustalając jak możemy się o siebie wzajemnie zatroszczyć.
😍 jeżeli uśmiechniemy się do swojej tłustej od kremu buzi i powiemy sobie z czułością „hej dziewczyno, przecież robisz to dla zdrowia!”.
😍 jeżeli uszanujemy swoje ciało i to, że bywa zmęczone.
😍 jeżeli będziemy jeździć w swoim tempie bez porównywania.
😍 jeżeli przypomnimy sobie „dlaczego jeździmy”… bo przecież dla widoków, słońca i pizzy na stoku. Nie dla wyników! Nie dla rekordów. Choć rozumiem, że inni mogą mieć inaczej.
😍 jeżeli damy pstryczka w nos perfekcjonizmowi i wszelkim zapędom, by robić coś z lęku przed oceną, pod oczekiwania innych, a nie swoje!
😍 …i uszanujmy swoją ograniczoność. Swoją ograniczoność sił, techniki, odwagi.
😍 i zaczniemy doceniać siebie, swoje postępy i tyci sukcesy!

Po dwóch latach jeżdżenia zgodnie z tymi praktykami coś we mnie się zmienia. Zaczynam na nowo lubić narty.
Serio!
Zaczynam doceniać siebie za to, że jeżdżę tak, jak jeżdżę. Za nasz własny rodzinny styl. Mniej złoszczę się na siebie, rodzinę i innych towarzyszy. Choć o dzieciach napiszę pewnie jeszcze jeden post… Choć uczciwie przyznam, że krytyk wewnętrzny czasem próbuje się wpierdzielić i dopierdzielić. Także praca z krytykiem wewnętrznym, to czasem czarna trasa i to pokonywana w wietrzny dzień, ale się opłaca. Opłaca, bo robi się przestrzeń na #nażyć!

Polecam 💛

Ps. Zdjęcie specjalnie jest nieperfekcyjne!

#pamiętajżebysiędziśnażyć #krytyk #krytykwewnętrzny #nieporównujsię #niekrytykrytyksięliczy #wyrozumiałość #dobro #czułość #troskaosiebie #ważliwość #zaufanie #bycie #spokój

 

 

 

 

 

Łatwo jest być lubianym przez obcych

Łatwo jest być lubianym przez obcych

„Łatwo jest być lubianym przez obcych. Bardzo trudno być kochanym przez bliskich i budować z nimi więź we własnym domu, kiedy zawsze przynosi się im najbardziej wykończoną wersję siebie i ma się pretensje, że te ochłapy im nie wystarczają”.

Cały wpis dostępny na facebook:

https://www.facebook.com/ManufakturaRozwoju/photos/a.455770791224567/1682795671855400/?type=3&theater

Jestem odważna gdy…

Jestem odważna gdy…

#jestemodważnagdy …
… leżę, gdy patrzę w niebo,
… gdy słucham ciszy lasu,
… gdy po prostu żyję i mówię STOP w wyścigu o efektywność, odwagę i bycie naj!
… gdy przyznaję się szczerze do tego, że odpoczynek, oddech i celebrowanie codzienności jest ważne, a nawet najważniejsze.
Jestem odważna, gdy żyję, a nie tylko pracuję, nie tylko pędzę, osiągam i zaliczam.

cały wpis znajdziesz na facebook:

#jestemodważnagdy … … leżę, gdy patrzę w niebo, … gdy słucham ciszy lasu,… gdy po prostu żyję i mówię STOP w…

Opublikowany przez Marta Iwanowska-Polkowska :: Manufaktura Rozwoju Sobota, 16 listopada 2019

Nażyłam się tego lata!

Nażyłam się tego lata!

Tak dobrych wakacji, tak pięknego lata nie miałam od 16 lat!
Wiem, mam „okropną” pamięć do dat i lat 😉
Miałam, bo sobie na nie „pozwoliłam”.
Dałam przyzwolenie na zaspokojenie swoich potrzeb, realizację marzeń…
Ciągle to dla mnie nowe, wiem…
Chciałam się #nażyć i nasycić radością, słońcem aż po kokardkę! I zrozumiałam, że tylko ja mogę sobie na to wszystko pozwolić…
Pozwoliłam sobie na wolność od dzieci, podróż z Mężem przez pół Polski, spotkanie z starymi przyjaciółmi i oglądanie „Stranger things” do trzeciej nad ranem.
Pozwoliłam sobie też na…
💛 odkładaną od lat podróż poślubną,
💛 na wymarzoną Lizbonę,
💛 na czas bez zasięgu i maili – mam wyrozumiałych Klientów 🙏
💛 na przetwory ze śliwek,
💛 na Mazury na jedną noc,
💛 na Bieszczady,
💛 na rower z moimi Chłopakami,
💛 na moje Kurpie,
💛 na gadanie z Paulą do rana,
💛 na zaprzyjaźnianie się z bieganiem.
Te wakacje to miłość i śmiech!
I wspaniali ludzie – rodzina i przyjaciele😍 Kurka! Ależ mi ciepło na sercu, że Was mam!
To też dojrzałość, samodzielność i poczucie humoru moich dorastających Synów! Jak ja się nimi w to lato zachwycałam…

I choć jutro zaczynamy rok szkolny. I choć w środę ruszam na warsztaty… to dobry nastrój mnie nie opuszcza. Czuję, że przed nami dobry, bardzo dobry czas, choć serce tęskni do miejsc w których byłam.

A ja powoli, w swoim tempie się w niego wkręcę…

A co u Was?
Jak Wasze lato?
Jak nastrój przed jutrem?

 

#nażyćsię #nażyjsię #pamiętajżebysiędziśnażyć #nażyć #nażyćrodzinnie

Bezpieczne miejsce

Bezpieczne miejsce

Wiecie, jaka jest jedna z moich ulubionych praktyk psychologicznych? Praktyka, która pomaga mi odnaleźć równowagę w trudnych chwilach, w chwilach zwątpienia i zagubienia?

To praktyka „bezpieczne miejsce”.
Polega ona na tym, że w trudnym momencie:
🙏 zamykamy oczy, oby tylko nie prowadząc samochód…
🙏 przyjmujemy komfortową pozycję, na ile możemy …
🙏regulujemy oddech, na ile potrafimy…
🙏 i wizualizujemy, przywołujemy obraz miejsca, które kojarzy nam się z poczuciem bezpieczeństwa.
Miejsca, które kojarzy nam się z radością, spokojem, zaufaniem, lekkością.
Możemy w swojej głowie przenieść się do miejsca realnego, albo miejsca z książek czy filmów.
Możemy przywołać obraz, ale też zapach, odgłosy tego miejsca.
I?

To jest moje bezpieczne miejsce…
To jest moje miejsce mocy, spokoju, radości i lekkości.
Dokładnie ten widok.
Dokładnie te kolory.
Dokładnie te światło prześwitujące przez drzewa.
Dokładnie ta otwarta brama sygnalizująca, że ktoś zaraz przyjedzie, albo my pójdziemy na rower, czy spacer.

Gdy jest mi źle, gdy się boję, gdy czuję, że spadam, tonę, grzęznę zamykam oczy i jestem na mojej kurpiowskiej wsi.

I choć paradoksalnie nie zawsze czuję się TU bezpiecznie, tak fizycznie bezpiecznie. Bo jednak to domek na skraju lasu. Bo czasem sypiam w nim sama, bo często jestem tam z moimi Synami, ale bez Męża .. Bo czasem odcina prąd, deszcz dudni w dach, a myśliwi strzelają do dzików (niestety…).

To jednak za tym miejscem tęsknię najbardziej.
Te miejsce mnie relaksuje.
Te miejsce sprawia, że czuję połączenie z światem, bliskimi ….
Tu czuję kontakt z tymi, którzy są i za którymi tęsknię najbardziej.
Tu jest moje #nażyć!
.
A Wy jakie macie bezpieczne miejsca?
Jakie obrazy trzymacie w głowach i sercach?
Co widzicie, gdy zamykacie oczy?
Podzielcie się ❤

Easysoftonic