Pokochaj siebie

Pokochaj siebie

A co oznacza pokochać siebie?


Pokochać siebie, to znaczy pokochać Siebie bezwarunkowo.
Uznać się bez warunków i nieadekwatnych oczekiwań.
Zaakceptować siebie z wszystkimi swoimi wadami, niedoskonałościami, ułomnościami.
Zaakceptować swoją złożoność i zmienność.
Że raz mamy tak, a czasem tak …

Cały wpis dostępny na facebook:

A co oznacza pokochać siebie? ..Pokochać siebie, to znaczy pokochać Siebie bezwarunkowo.Uznać się bez warunków i…

Opublikowany przez Marta Iwanowska-Polkowska :: Manufaktura Rozwoju Czwartek, 14 lutego 2019

Przytul się

Przytul się

Dziś jest Dzień Przytulania.
Podobno przytulanie nam służy. Podobno koi nerwy i zmniejsza napięcie. Daje poczucie przynależności i zmniejsza poczucie osamotnienia. Redukuje stres. Przytulanie to samo zdrowie!
A gdyby tak, zamiast przytulać się do bliskich – męża, żony, partnerów, rodziców, dzieci, przyjaciółki, czy kota … przytulić się do siebie.
Tak do SIEBIE!

Cały wpis dostępny na facebook:

https://www.facebook.com/ManufakturaRozwoju/photos/a.342421989226115/1428571183944518/?type=3&theater

Zrozumieć się po ludzku, o to jest wyzwanie ….

Zrozumieć się po ludzku, o to jest wyzwanie ….

Przygotowuję się na szkolenie dla menedżerów z prowadzenia rozmów z pracownikami. Rozmów na temat ich efektywności wyników. Rozmów o rozwoju i współpracy. I mam taką myśl. Mam taką intencję, by w tych rozmowach, po tym szkoleniu, Ci menedżerowie byli bardziej L U DZ C Y …

Tak ludzcy!

Ludzcy czyli jacy?

Otwarci, słuchający, zainteresowani.

Nie bojący się pytać. Nie bojący się słuchać.

Uważni. Uśmiechnięci. Ale też smutni, czy zdezorientowani. Zaskoczeni. Czasem przestraszeni.

Ale też konkretni. Doprecyzowujący. Stawiający oczekiwania, ale też umiejący o nich rozmawiać.

Nie bojący się mówić o rzeczach trudnych, ale (o rany!!) bez obwiniania, oskarżania, oszukiwania, unikania, kłamania …

Nie bojący się chwalić i doceniać.

Nie bojący się powiedzieć „nie wiem” czy „mam wątpliwości”.

Nie bojący się powiedzieć „trudno mi to powiedzieć, przykro mi, nie zgadzam się z tym … ale rozumiem, że możesz myśleć, widzieć to inaczej …”.

To jest niesamowite, że wszyscy tak bardzo potrzebujemy takiego podejścia. Takiego – takiego ludzkiego! Tak jest! I nie znam nikogo, kto nie chciałby być „po ludzku” traktowany. A z drugiej strony tak trudno nam to wszystko zaoferować innym. Innym – pracownikom, współpracownikom …

Tak trudno być tym „pierwszym ludzkim” w relacji. W zespole. W pracy. Być pierwszym, który zacznie ludzkie rozmowy. Zacznie po ludzku budować relacje. Tak bycie „pierwszym” wymaga odwagi, ale się opłaca. I wraca …

Ktoś musi być tym „pierwszym” – tym, który pokaże innym, że można być „ludzkim” menedżerem, szefem, nauczycielem rodzicem. Wielu menedżerów boi się,  uważa że „bycie ludzkim jest dla mięczaków”. Ale wierzcie mi bycie ludzkim i bycie konkretnym i zorientowanym na zadania da się powiązać!! To powiązanie jest możliwe. Trzeba tylko spróbować … Ach! Całe podejście polega właśnie na połączeniu podejścia ludzkiego i konkretności!! I jest przez to efektywne. I dlatego między innymi działa!
Wiele osób mówi mi na szkoleniach „ale mój szef nie jest ludzki. On mnie tak nie traktuje … to dlaczego, ja mam po ludzku traktować innych, moich pracowników?”. Ja zawsze na ten argument odpowiadam cytatem z prof. Bartoszewskiego …

„Warto być przyzwoitym, jak jak inni nie są … Choć nie zawsze to się opłaca, to warto!  …”.

Ten cytat uwiera. Daje do myślenia. Zatrzymuje. I o to mi chodzi …

Ale pytam też dalej tych menedżerów, a co stoi na przeszkodzie, by spróbować? A co stoi na przeszkodzie, by też swoją postawą nauczyć swoich szefów, jak rozmawiać z innymi, z Wami, z pracownikami.

Nie zaprzeczam ich obawom. Nie neguję, że jest to trudne. Wiem to doskonale …

Ale też pytam dalej … „Jak długo będziemy godzić się na „brak ludzkości” w pracy, w swoim otoczeniu. Bo bierność to też cicha zgoda na to, by było źle …?”

Pytam dalej … „a dlaczego, by nie wziąć za to odpowiedzialności … Zamiast narzekać. Zamiast wytykać wszystkim błędy w prowadzeniu rozmów. Zamiast frustrować się tym, że jest nam z tego powodu źle … To może? To może wziąć za to odpowiedzialność i zacząć zmieniać swój świat, swoje otoczenia, na bardziej ludzkie?”

Bo? Bo jeżeli tego nie zrobimy, nie zaczniemy, to co się stanie? Co nam grozi …? Jakie jest ryzyko, że brak ludzkiego podejścia będzie się rozprzestrzeniał …?  Pytam dalej.

I myślę sobie. Z zgrozo!! Nie chcę takiego świata. Takich firm. Takich relacji. Takich szkół….

 

***

I tak sobie przygotowuję materiały, czytam program, uzupełniam wiedzę, drukuję handouty i rysuję flipy … a moje myśli wędrują w kierunku tego cytatu. Starego, znanego, a ciągle tak prawdziwego. Jung zawsze ma rację 🙂

 

 

Wolimy oceniać. Kategorycznie. Pochopnie. Ostatecznie. Biało – czarno. Zamiast …

Zamiast zatrzymać się i próbować zrozumieć …

Bo zrozumienie drugiej osoby …

dostrzeżenie jej,

uszanowanie,

zaakceptowanie …

… jest często tak trudne … Trudne, ale to jedyna droga!

Ja chcę inaczej!!

Chcę więcej zrozumienia, na wszystkich płaszczyznach, na wszystkich arenach.

W pracy, w szkołach, w domu …

Tak mi się marzy …

Nad tym pracuję.

Tego szukam > zrozumienia & bycia ludzkim!

mip

 

PS. A to przykład ludzkiej rozmowy.

Tak różnych osób, a jednak umiejących się spotkać, odnaleźć. Wysłuchać.

Czego uczą nas … ?

Czego uczą nas … ?

Dziś po raz kolejny zrozumiałam, że świat idzie w przedziwnym kierunku … Dlaczego?
Jestem mamą Asa, dziecka z Zespołem Aspergera. Przyznając się do tego, odważnie mówiąc o tym i edukując „świat” na temat ZA wierzę, że oswajam trudne tematy, łamię schematy. A że jestem psychologiem, coachem, trenerem to nawet mi to wychodzi. A że mam dobre wzorce, bo moja Mama 25 lat temu oswajała w Polsce temat raka piersi, Amazonek, amputacji, chemii i peruek … to myślałam, że dam radę.
Ale dziś mam chwilę zwątpienia …. Dlaczego?

Dlatego, że … dla tych którzy nie wiedzą jednym z kryteriów diagnostycznych decydujących o tym, czy u dziecka zdiagnozujemy Zespół Aspergera jest brak empatii. Asy nie mają empatii, tak się mówi. Czyli brakuje im umiejętności zrozumienia, zaakceptowania, poszanowania tego że druga osoba przeżywa coś innego niż ja. Nie wspomnę o współodczuwaniu i podjęciu działań mających okazać wsparcie tej drugiej osobie.

Tymczasem osoby, dzieci z ZA, z Zespołem Aspergera nie doświadczają empatii. Cały czas ktoś próbuje im wmówić, że odczuwają coś innego, niż to co odczuwają. Doświadczają stałego szykanowania, agresji, wyśmiewania, gnębienia. Gdy czują i myślą inaczej niż reszta otoczenia – mówi im się „zmyślasz, kombinujesz, próbujesz coś ugrać”. I mówią to Ci, którzy rzekomo ZA nie mają. Ci „normalni” Ci co powinni mieć empatię …
Ale czy ją mają … nie widzę jej.

Kolejnym kryterium diagnostycznym jest sztywność myślenia i działania, brak otwartości na zmianę. Mówi się, że Asy nie lubią zmian, kochają rytuały, porządek, schematy. Tymczasem to reszta społeczeństwa, znowu Ci „normalni” nie potrafią zrezygnować z swoich schematów i przyzwyczajeń w reakcji na Asa, na dziecko z ZA. To Ci „normalni” mówią – „do tej pory było tak i tak, As ma się przystosować. Ma przestrzegać zasad!! Taki porządek już jest i już”. To kto ma Zespół Aspergera pytam? Pytam i dodaję, że te zmiany, te (mikro) wybicia z schematów, do których „zachęcają, choć czasem zmuszają dzieci z ZA, z racji na swoje trudności to często zmiany wymagające odrobiny życzliwości, odrobiny kreatywności, odrobiny empatii też …
Wierzcie mi każdy As przynajmniej raz dziennie usłyszy „łamiesz zasady > masz się dostosować > zmień się, bo inni robią to tak i tak …”.

Kolejnym kryterium diagnostycznym jest obserwacja tego, że dzieci z ZA nie radzą sobie z emocjami. Im często złość miesza się z smutkiem, ale przede wszystkim z strachem i bezsilnością. Asy reagują złością, gdy czują się gorsze, gdy świat ich przerasta, gdy się boją, gdy zmysły szaleją (bo Asy mają ogromną wrażliwość sensoryczną na wszystko zapach, dźwięki, dotyk, smak, ruch, wzrok) … I co? Gdy to wszystko dzieje się z Asem, gdy się „złości ze strachu” , gdy z strachu ucieka, krzyczy, płacze, reaguje agresją słowną … to dopiero doświadcza złości od tych neurotypowych, czyli tzw. „normalnych”. Dzieci z ZA doświadczają wiecznego zezłoszczenia na ich zachowania, działania. Otoczenie ich wiecznie krytykuje, ocenia. Złość na nich, złość przez nich – to często jedyna emocja jakiej doświadczają od otoczenia. Brakuje zachwytu, docenienia, zatrzymania się na mocnych stronach Asów.

Nie wspomnę o tym, że dziś wszyscy psycholodzy i psychiatrzy obserwując społeczeństwa widzą, że zalewa nas fala złości i bezradności. Wystarczy otworzyć TV czy internet, by zobaczyć ZŁOŚĆ … Złość, frustrację bezradność, strach, wstręt – bardzo, bardzo dużo złości maskującej właśnie te wszystkie emocje. Ale to Asy, diagnozuje się za to, że nie radzą sobie z emocjami i reagują złością … To Asy przez złość, trudności z jej wyrażeniem są odrzucane, szykanowane, niebawem może izolowane ...

A Asy mają tych mocnych stron mnóstwo. Bo supertalnety, specyficzne zainteresowania to kolejne kryterium diagnostyczne. Każdy As ma jakieś zainteresowania. I to pogłębione na poziomie encyklopedycznym. Ale kto by chwalił Asa za to, że potrafi bez zająknięcia wymienić wszystkie gatunki dzięciołów mieszkające w Polsce. Kto by chwalił Asa za umiejętność przeliczania wartości kalorycznej jedzonej właśnie potrawy, czy też znajomości konstrukcji windy. Kto by pochwalił Asa za przeczytanie wszystkich części Harrego Pottera w ciągu roku, I Hobbita i Baśnioboru i …. . Dodam, że pisze o Asach które mają 8 i 6 lat…. Kto by pochwalił za takie „dziwactwa”, gdy w szkole trzeba siedzieć cicho, recytować wiersze, grać na flecie (flet boli!!), czytać nudne lektury, być grzecznym i posłusznym. Tak od września będzie dużo posłuszeństwa w szkołach.

Także czytając ten wpis zatrzymaj się. Pomyśl o Twojej empatii, otwartości na nowe. Pomyśl proszę o tym, jak radzisz sobie z złością, frustracją, strachem. Czy potrafisz chwalić, docenić, po prostu zauważyć „innych”?

Czy umiesz powiedzieć > „inny” nie znaczy gorszy > i się tą „innością” po prostu zachwycić, nie negować jej, nie naprawiać. Choć prawda, ta „inność” czasem bywa trudna. Frustrująca. Wybijająca z schematu. Ta „inność” męczy. Wiem to bardzo dobrze. Wiem, bo tego doświadczam…

A może wszyscy jesteśmy Asami?

Już dwukrotnie na konferencjach dedykowanych Rodzicom Asów wygłosiłam wykład „Czego uczą nas Asy?” . Czego uczą, Nas Rodziców Asów, nas „normalnych”, nas neurotypowych. I wiecie jaka jest pointa tych wystąpień?

Że jesteśmy ciency …
Cieniasy z nas!!
Dużo nam brakuje, do zaliczenia egzaminu z empatii, do podskoczenia do „dobrego” poziomu szacunku, do „zaliczenia” akceptacji dla innych.

Asy są po to, by nam o tym wszystkim przypomnieć.
Są o to, by zaprosić nas do bycia ludzkim!

Do bycia człowiekiem z wartościami, z gotowością do budowania relacji. Bycia pełnym wrażliwości.

Dziękuję za wszystkie ciepłe słowa (pod moim poprzednim) postem. Dziękuję, nas ludzi dobrej woli jest więcej niż …

Ciągle w to wierzę.

Ten wpis powstał na moim profilu prywatnym.

Ale w ciągu godziny został udostępniony 40 razy.

Uznałam, że warto zostawić go tutaj….

To moje #JA

Easysoftonic