Przygotowuję się na szkolenie dla menedżerów z prowadzenia rozmów z pracownikami. Rozmów na temat ich efektywności wyników. Rozmów o rozwoju i współpracy. I mam taką myśl. Mam taką intencję, by w tych rozmowach, po tym szkoleniu, Ci menedżerowie byli bardziej L U DZ C Y …
Tak ludzcy!
Ludzcy czyli jacy?
Otwarci, słuchający, zainteresowani.
Nie bojący się pytać. Nie bojący się słuchać.
Uważni. Uśmiechnięci. Ale też smutni, czy zdezorientowani. Zaskoczeni. Czasem przestraszeni.
Ale też konkretni. Doprecyzowujący. Stawiający oczekiwania, ale też umiejący o nich rozmawiać.
Nie bojący się mówić o rzeczach trudnych, ale (o rany!!) bez obwiniania, oskarżania, oszukiwania, unikania, kłamania …
Nie bojący się chwalić i doceniać.
Nie bojący się powiedzieć „nie wiem” czy „mam wątpliwości”.
Nie bojący się powiedzieć „trudno mi to powiedzieć, przykro mi, nie zgadzam się z tym … ale rozumiem, że możesz myśleć, widzieć to inaczej …”.
To jest niesamowite, że wszyscy tak bardzo potrzebujemy takiego podejścia. Takiego – takiego ludzkiego! Tak jest! I nie znam nikogo, kto nie chciałby być „po ludzku” traktowany. A z drugiej strony tak trudno nam to wszystko zaoferować innym. Innym – pracownikom, współpracownikom …
Tak trudno być tym „pierwszym ludzkim” w relacji. W zespole. W pracy. Być pierwszym, który zacznie ludzkie rozmowy. Zacznie po ludzku budować relacje. Tak bycie „pierwszym” wymaga odwagi, ale się opłaca. I wraca …
Ktoś musi być tym „pierwszym” – tym, który pokaże innym, że można być „ludzkim” menedżerem, szefem, nauczycielem rodzicem. Wielu menedżerów boi się, uważa że „bycie ludzkim jest dla mięczaków”. Ale wierzcie mi bycie ludzkim i bycie konkretnym i zorientowanym na zadania da się powiązać!! To powiązanie jest możliwe. Trzeba tylko spróbować … Ach! Całe podejście polega właśnie na połączeniu podejścia ludzkiego i konkretności!! I jest przez to efektywne. I dlatego między innymi działa!
Wiele osób mówi mi na szkoleniach „ale mój szef nie jest ludzki. On mnie tak nie traktuje … to dlaczego, ja mam po ludzku traktować innych, moich pracowników?”. Ja zawsze na ten argument odpowiadam cytatem z prof. Bartoszewskiego …
„Warto być przyzwoitym, jak jak inni nie są … Choć nie zawsze to się opłaca, to warto! …”.
Ten cytat uwiera. Daje do myślenia. Zatrzymuje. I o to mi chodzi …
Ale pytam też dalej tych menedżerów, a co stoi na przeszkodzie, by spróbować? A co stoi na przeszkodzie, by też swoją postawą nauczyć swoich szefów, jak rozmawiać z innymi, z Wami, z pracownikami.
Nie zaprzeczam ich obawom. Nie neguję, że jest to trudne. Wiem to doskonale …
Ale też pytam dalej … „Jak długo będziemy godzić się na „brak ludzkości” w pracy, w swoim otoczeniu. Bo bierność to też cicha zgoda na to, by było źle …?”
Pytam dalej … „a dlaczego, by nie wziąć za to odpowiedzialności … Zamiast narzekać. Zamiast wytykać wszystkim błędy w prowadzeniu rozmów. Zamiast frustrować się tym, że jest nam z tego powodu źle … To może? To może wziąć za to odpowiedzialność i zacząć zmieniać swój świat, swoje otoczenia, na bardziej ludzkie?”
Bo? Bo jeżeli tego nie zrobimy, nie zaczniemy, to co się stanie? Co nam grozi …? Jakie jest ryzyko, że brak ludzkiego podejścia będzie się rozprzestrzeniał …? Pytam dalej.
I myślę sobie. Z zgrozo!! Nie chcę takiego świata. Takich firm. Takich relacji. Takich szkół….
***
I tak sobie przygotowuję materiały, czytam program, uzupełniam wiedzę, drukuję handouty i rysuję flipy … a moje myśli wędrują w kierunku tego cytatu. Starego, znanego, a ciągle tak prawdziwego. Jung zawsze ma rację 🙂
Wolimy oceniać. Kategorycznie. Pochopnie. Ostatecznie. Biało – czarno. Zamiast …
Zamiast zatrzymać się i próbować zrozumieć …
Bo zrozumienie drugiej osoby …
dostrzeżenie jej,
uszanowanie,
zaakceptowanie …
… jest często tak trudne … Trudne, ale to jedyna droga!
Ja chcę inaczej!!
Chcę więcej zrozumienia, na wszystkich płaszczyznach, na wszystkich arenach.
W pracy, w szkołach, w domu …
Tak mi się marzy …
Nad tym pracuję.
Tego szukam > zrozumienia & bycia ludzkim!
mip
PS. A to przykład ludzkiej rozmowy.
Tak różnych osób, a jednak umiejących się spotkać, odnaleźć. Wysłuchać.
Wg mnie temat nie jest jedynie behawioralna tylko kulturowy. Kto ma tego nauczyć w organizacji? Jak? Moje doswiadczenie pokaxuje ze rozmowy są głównie o wynikach. Raz na rok ktoś ocena zachowania i to raczej, bo kazali. Wg mnie trzeba cały system wsparcia zbudować, ludzką kulturę, a jao ko sekwencja tego będzie to, co chcemy i tak jak chcemy.
Oj tak!
Problem nie jest tylko behawioralny. Tak, ludzkie rozmowy wymagają ludzkiej kultury – a ta nie powstanie bez odgórnych zmian i modelowania. Choć przy „odgórnych zmianach” się zawahałam. Bo nie mam 100% przekonania, że zawsze wszystko powinno iść od góry, że powinno iść w formie nakazu. Mam wrażenie, że niektóre zespołu mogą samoistnie tworzyć ludzkie kultury bycia, współpracy, rozmów jeżeli uznają, że tak chcą i tego potrzebują. Wtedy jeden odważny lider wystarczy 🙂 I taka zmiana może się zadziać niezależnie od tego, jak funkcjonuje reszta organizacji.