„Żyjemy w drapieżnych czasach” powiedział do mnie Pan, uprzejmy Kierowca lawety, podwożąc mnie i Syna do szkoły. Pan okazał się najmilszym spotkanym tego dnia człowiekiem. Przyjechał do popsutego auta i gdy okazało się, że za bardzo przy aucie nie pomoże, to chociaż do szkoły nas podwiezie. Sam mi to zaproponował. Sam namawiał. I żadnej złotówki za to nie wziął. Wykazał się tylko życzliwością, zauważając jak bardzo mnie ta życzliwość zaskoczyła.

I wiózł. I mówił trochę. I powiedział właśnie, że „czasy to dziś mamy drapieżne proszę Pani”.

Dał mi do myślenia.

Bo o co w tej drapieżności chodzi?

Chyba wiem.

Chyba rozumiem, niestety.

Drapieżnik nie tylko rywalizuje. Drapieżnikowi nie tylko chodzi o to, by wygrać. Być lepszym. Być pierwszym na mecie. Celem drapieżnika jest pokonać przeciwnika. Pokonać. Zniszczyć. Zmasakrować. Unicestwić. Upokorzyć.

Drapieżnik karmi się nie tym, że jest lepszy. Drapieżnik karmi się cierpieniem ofiary. Tym, że ona ma gorzej i ma się gorzej. Drapieżnik cieszy się, gdy ów ofiara ofiarą się staje i jest z nią tak źle, że powstać już nie może. Drapieżnik niszczy….

Czy żyjemy w drapieżnych czasach? Droga Pani? Pytam siebie.

I coraz częściej odpowiadam – „tak”. Odpowiadam „tak”, choć sama tego nie chcę słyszeć.

Widzę tą drapieżność coraz częściej i coraz wyraźniej. Widzę drapieżników. I widzę też ofiary.

I zadaję sobie kolejne pytania.

W imię czego? Po co? Dlaczego?

Dlaczego ludzie stają się drapieżnikami?

Dlaczego zapominają o wartościach humanistycznych? Dlaczego zapominają o szacunku, zaufaniu, życzliwości, empatii?

Co takiego się z nami dzieje, że na ulicy, w pracy, w sklepie, czy nawet w domu?

Dlaczego coraz częściej przyjemność sprawia nam bycie nieprzyzwoitym?

A nie bycie przyzwoitym.

Easysoftonic