By być szczerym, by porozumieć się, by znaleźć rozwiązanie i wyciągnąć wnioski na przyszłość. By być szczerym, by zatroszczyć się o obie strony. Nie tylko o siebie, ale o siebie wzajemnie.
Bo to są dobre intencje pełnej szczerości …I jest to trudne.
I jest to nowe, także dla mnie. Bo tak często, bo tak łatwo jest wykorzystać szczerość do manipulacji. Bo tak często, bo tak łatwo wykorzystać szczerość do ataku. Skądś w sumie wzięło się określenia „szczery do bólu” bądź „brutalnie szczery”. Ale odważne rozmowy wymagają obustronnej szczerości. A za takimi odważnymi i szczerymi rozmowami tęsknimy. Bo na czyjąś szczerość trzeba być gotowym – zarówno jeżeli chodzi o szczerość dotyczącą innych, czy nas samych. I to jest wyzwanie!! Bo jak poprzyglądamy się naszym rozmowom znajdziemy te, w których chcieliśmy szczerości drugiej osoby, ale sami jej nie okazywaliśmy. Znajdziemy też takie w których byliśmy szczerzy, ale baliśmy się szczerości drugiej osoby … że to będzie zbyt raniące dla nas. Że ta szczerość nas dotknie, urazi, skrzywdzi. Dlatego przychodzi do mnie myśl, że trzeba być szczerym w okazywaniu szczerości, trzeba być szczerym w mówieniu o tym „co nam szczerość robi” – o tym czego się w związku z nią obawiamy. Bo wtedy zatroszczymy się o siebie i pójdziemy o krok do przodu.
Szczere, odważne rozmowy rzadko są łatwa. Ale zawsze są tymi, które zmieniają świat.
Jak znaleźć w tym balans? Jak nie pogubić?
Zacząć od intencji!
Zacząć rozmowę od ustalenia dlaczego chcemy rozmawiać i po co chcemy rozmawiać. Gdy intencje są dobre. Gdy NIE chodzi o atak, gierkę, rozładowanie napięcia, przerzucanie się winą, czy zawstydzanie, udowadnianie kto ma rację, czy kto jest mądrzejszy. Gdy intencje są dobre, szczerość rozwinie się pomiędzy rozmówcami jak piękny kwiat. W swoim tempie. Oswajajmy szczerość między nami.