„Skoro zachorowałam, już mam
, to zrobię wszystko, by umilić sobie chorowanie”.
Obok mnie stoi Kaśka @lepiona artystka rzeźbiarka. Gdy zachorowałam, poczułam, że musimy TO zrobić. Zrobić odlew moich prawdziwych, naturalnych piersi. Pożegnać się z nimi. Opłakać je topiąc łzy w gipsie, glinie i winie.
Historia zatoczyła koło.
To Kaśka, przyjaciółka z podstawówki, towarzyszyła mi, gdy z dziewczynki zamieniałam się w kobietę. Teraz jako artystka pomogła mi odcisnąć moją kobiecość w glinie. Ale nie, nie powiem, że kobiecość to tylko ciało, to tylko piersi.
Rak nie odebrał mi mojej kobiecości. Coraz mocniej w to wierzę.
Ja jestem większa niż rak.
Jestem czymś więcej niż moje ciało.
Stąd czerpię odwagę, by dziś pisać.
Tylko MY wiemy, ile nas to kosztowało.
Tylko JA wiem, jak bardzo tego potrzebowałam. Dziękuję!
I tak. Przeszłam obustronną mastektomię z rekonstrukcją. Nie zrobiłam sobie nowych cycków. Gdy słyszę takie pocieszenia, „gryzę”. Mastektomia, to mastektomia. Jest też inna gdy jest rak, inna gdy jest tylko profilaktyczna. Różni się od operacji powiększania piersi. Ratuje i wydłuża życie, choć po niej życie nie jest proste.
Ostatnio u Krystyny Kofty w książce „Ciałaczki” usłyszałam; „co z tego, że chirurg mówi „efekt wizualny doskonały, goi się ładnie”, skoro ja patrząc w lustro nie widzę już siebie, skoro dotykając siebie nie czuję siebie”. Jeszcze, bo ciągle siebie oswajam.
Czulej akceptuję.
Żyję.
Tak, teraz lecą mi łzy.
I dlatego o tym piszę? Nie chwalę się, nie żalę, ale dodaję odwagi tym z Was, które stoją przed tak trudną decyzją. To operacja obarczona ogromnym ryzykiem, ale też ciężarem krzywdzących przekonań. Sama nie wiem, co trudniej unieść…
To operacja wymagająca odwagi, wiary w siebie i odporności psychicznej. To chichot losu, zajmuję się tym zawodowo. To operacja zderzająca z okrutnym systemem.
Dziś mija pół roku.
W tej „profilaktycznej” piersi, też „rósł” rak. Moja Mama chorowała obustronnie. Zachorowałabym i ja. Zmieniam historię mojego rodu.
To dar.
To też wielka odpowiedzialność, by teraz swoim życiem jeszcze lepiej żyć i nażywać się.
Opowiadając swoją historię to ja ją tworzę. Milcząc czułam, że ona przejmuje nade mną kontrolę.