„życie mnie sprawdza”
„życie sprawdza na ile potrafię się nażywać pomimo…”
„życie zaprasza mnie do testu na ile potrafię być odważna, spójna i autentyczna”
Tak. To moje myśli.
Myślę je od kilku tygodni.
Snuję i przeżywam. Zamieniam w pytania do siebie, na które chcę szczerze odpowiedzieć.
Gdy zamieszczałam w książce słowa mojej Mamy, „nikt w tym mieście nie będzie się wstydził, że ma raka piersi” nie spodziewałam się, że kiedyś odniosę je do siebie. Kiedy w sierpniu wypowiadałam je w rozmowie #magdamołek przez myśl mi nie przyszło, że tak szybko stanę przed wyzwaniem, by je wypowiedzieć myśląc o sobie.
Przez lata uporczywej profilaktyki wypracowałam w sobie na tyle mocną wiarę w życie, że przestałam wierzyć że zachoruję. Odhaczałam kolejne badania naiwnie ufając, że skoro staję się starsza niż moja Mama w chwili zachorowania, skoro biegnę tak szybko, skoro odważnie się nażywm to rak mnie nie dogoni.
Dogonił.
Zaczynam moje spotkanie rakiem piersi. Ciągle szukam odpowiedniego czasownika. „Walka” nie pasuje do „mojej” czułej odwagi.
Nie wiem wszystkiego, ale dziś wiem, że w styczniu czeka mnie poważna operacja i dwa miesiące odpoczynku, na które sobie pozwalam.
Sama sobie.
Pozwalam z miłością, z szacunkiem. Wiem też, że mam dobre prognozy i proszę Was o kciuki, by się utrzymały. Oby!
Wiem też, że planuję i życie i pracę. Ostanie lata tak mnie rozkochały w życiu, dały tyle poczucia satysfakcji z urzeczywistniania swojego, i Waszych! JA, że nie oddam tego łatwo. Ufam tym prognozom, planuję się ponażywać i dalej uczyć Was tego.
Nie daję się czarnowidztwu.
Czy się boję?
Tak.
Bardzo.
I wstydzę.
Ale wybieram odwagę.
Nie lubię procedur medycznych, boję się krwi, nie znoszę szpitali, a szczególną antypatią darzę ten, w którym będę się leczyć.
Dlatego włączam wyrozumiałość dla siebie i czucie wszystkiego.
Włączam i śmiech i łzy, odpalam nadzieję, korzystam z wsparcia wspaniałych ludzi i mam zamiar obrzucać się brokatem ile się da!
Będę się bawić, będę sobie umilać chorowanie, będę codziennie pytać siebie „Marta, jak zareagujesz na tę sytuację? Zawsze masz wybór! Zawsze!”
Będę pisać. To trzyma mnie w pionie.
Dziękuję, jak będziesz czytać.