Mogłabym dziś napisać o plackach ziemniaczanych i makowcach. Rosole i barszczu. O zbieraniu jagód i borówek w augustowskich lasach. O pieleniu ogrodu i zapachu maciejki, po deszczu. O uczeniu haftowania i sypaniu kwiatków na procesji na Boże Ciało. Mogłabym dziś napisać o Henryku Sienkiewiczu i Teatrze Telewizji. No i o Pszczółce Mai. Mogłabym wspomnieć zapach jej gabinetu dentystycznego i tłumy pacjentów, którym zakręciłam plomby. Tak ja, wnuczka. Miałam wtedy pięć lat….
Ale napiszę o tym, co się wydarzyło w szóstej klasie. O tym, jak byłam na przedstawieniu „Dzieci z dworca ZOO” i o wypracowaniu, które wtedy, zainspirowania opowieścią, napisałam. O tym jak je przeczytała i pobiegła do mojej Mamy, krzyknęła: „Misia!! Czytałaś to! Ona musi iść na psychologię!! Jak Ona myśli. Jak Ona rozumie. Jak Ona analizuje!! To jest to! To jest zwód dla niej”.
Ta Ona – to ja.
Ta, która krzyknęła, to moja Babcia Jasia. Ma dziś prawie 94 lata.
Dziękuję Babciu, że otworzyłaś mnie na zawód, o którym w naszej rodzinie nikt nie miał wtedy pojęcia. Z którego niektórzy nawet się śmiali. Dziękuję za wiarę we mnie … Za stanie przy mnie.
Dlatego pytam dziś siebie … i pytam dziś Was.