Jakiś czas temu przyznałam się Wam, że choć najbardziej na świecie, w moim zawodowym świecie, kocham prowadzić dla Was Kobiet warsztaty otwarte, to w tym roku chcę ich prowadzić mniej … a kolejne, które będę planować chcę już planować w tygodniu, a nie w weekendy.

Dlaczego?
Tych kilka kadrów z weekendu to odpowiedzi.

Dlaczego?
Bo wołają mnie takie weekendy jak ten.
Woła mnie kawa wypita w kubeczku kupionym w Biedrze.
Woła mnie rowerek.
I kijki.
I las.
Woła mnie sernik baskijski pieczony dla ulubionej kuzynki – sąsiadki, niesiony w koszyczku. Bo jako dziewczyna spod miasta mam swój koszyczek.
Paula @bo_fajnie_tu najlepszegooooo 🎈
Sernik pieczony z Syneczkiem ✨
I czas z dziećmi mnie woła.
I czas z mężem mnie woła.
I kwiatki przesadzane.
I wieniec na drzwi, który z bożonarodzeniowego zmienił się w wielkanocny dzięki kilku jajeczkom z Action.
I krzątanie się mnie woła.
I pranie pachnące świeżością.
I gotowanie obiadów na zapas.

W ten weekend żyłam życiem.
Prostym.
Nieśpiesznym.
Z najfajniejszymi ludźmi.
Bo życie jest teraz.
Chłopcy rosną, coraz mniej wspólnych weekendów nam zostało. A ja chcę je chwytać i cieszyć się nimi 🫶
Pakować im do plecaków najlepsze wspomnienia.
Z pysznym śniadaniem.
Z popcornem do filmu.
Z żartami, bo poczucie humoru to nasza supermoc 💪

Potrzebowałam to zauważyć.
Potrzebowałam to uważnić.
Uważnić życie.
Uszanować życie.

Wierzę, że będą okazje do spotkań.
Do warsztatów.
Będą.
Ale już nie w weekendy.
Proszę, zrozumcie 🫶

Easysoftonic