No dobrze, ja rozumiem, że jesteś psychologiem i trenerem. Rozumiem, że prowadzisz szkolenia, uczysz ludzi komunikacji, motywowania, asertywności. Takich tam społecznych rzeczy. To ogarniam. Ale, o co chodzi w tym całym coachingu? Po co to ludziom? Dlaczego do Ciebie przychodzą i chcą być coachowani z swojej kariery, z swojego życia?Tak …Te pytania słyszę bardzo często. Padają w rozmowach prywatnych, na imprezach czy wyjazdach. Padają w rozmowach zawodowych. Najczęściej właśnie podczas szkoleń, gdy gdzieś w opisie mnie jako trenera, któryś z uczestników doszuka się słowa coach, czy słów „life & career coaching”.Co wtedy odpowiadam? Odpowiadam, że w coachingu nie chodzi o przekazanie wiedzy, czy trening konkretnych umiejętności. To ma miejsce na szkoleniach właśnie.Odpowiadam, że coaching jest podejściem stosowanym, gdy Klient w swoim rozwoju chce bardziej skupić się na swoich przekonaniach i postawach. Na emocjach. Na poszerzaniu świadomości siebie. Gdy chce poszukać odpowiedzi w sobie, a nie uczyć się od kogoś. Gdy chce sięgnąć głębiej…Odpowiadam, że coaching to rodzaj profesjonalnego wsparcie polegający na:
- prowokowaniu Klienta do myślenia, do refleksji nad sobą, swoimi zasobami, w celu maksymalnego wykorzystania swojego potencjału … A to wszystko w celu wprowadzania, przez niego samodzielnie i odpowiedzialnie oczekiwanych zmian.
- zaproszeniu Klienta do poszerzania świadomości siebie i otaczającego świata, decyzji, które musi bądź chce podjąć,
- wychodzeniu poza oczywiste perspektywy patrzenia na siebie i analizowania problemów,
- zbudowaniu partnerskiej relacji, relacji wolnej od doradztwa i oceny, relacji opartej na zaufaniu i bezpieczeństwie. Relacji, dzięki której Klient czuje swobodę patrzenia na siebie i podejmowania ważnych decyzji.
I wtedy często pada kolejne pytanie.„OK. Są „coache i kołacze”. Kim jest profesjonalny coach? Ty podobno jesteś profesjonalnym. Tak?Co wtedy mówię:
- Po pierwsze coach profesjonalny to coach, który coachingu uczył się i uczy w toku kursów, wielogodzinnych, wielotygodniowych, wielomiesięcznych. W toku procesów realizowanych zgodnie z przyjętymi standardami. Takimi jak standardy przyjęte i promowane przez ICF – International Coach Federation (więcej informacji). Akurat ja podążam za standardami tej organizacji – jestem też jej członkiem (oto mój oficjalny profil na stronie ICF Polska), staram się wspierać jej rozwój. Ale będąc profesjonalnym coachem możesz też wybrać inne organizacje – takie jak Izba Coachingu (więcej informacji), czy ICC (więcej informacji).
- Po drugie dodaję, że profesjonalny coach, to ten, który przestrzega Kodeksu Etycznego – mi też najbliższy jest kodeks ICF. Powołuje się na ten kodeks w sytuacji rozterek, w sytuacjach niejednoznacznych, nieoczywistych. W kodeksie, którego ja się trzymam nadrzędną wartością są – partnerstwo, Klient, poufność, zaufanie, szacunek, równość. Sam kodeks znajdziesz >> TU.
- Po trzecie profesjonalny coach, to coach, który poddaje się superwizji grupowej, czy indywidualnej. Superwizja, to analiza swojej pracy, swojego warsztatu coacha pod kątem spełnienia kompetencji coachingowych. Kompetencje te są szczegółowo opisane, a poziom ich oceny określa też poziom zaawansowania w coachingu. Opis kluczowych kompetencji ICF znajdziesz >> TU.
- udział w mentoringu, czyli korzystanie z wsparcia innych bardziej doświadczonych coachów. Czerpanie z ich doświadczenia, warsztatu i inspiracji.
- udział w spotkaniach rozwojowych i warsztatach, które dostarczają merytorycznej wiedzy w zakresie specjalizacji coachingowej. A! Bo coach, powinien jakąś specjalizację posiadać 🙂
- zdawanie egzaminów, wykazywanie się doświadczeniem w realizowaniu konkretnej ilości godzin pracy coachigowej.
- To rozwój siebie, jako osoby. Rozwój swoich postaw i przekonań. Rozwój świadomości siebie i nieustanne jej pogłębianie. Jak rozwój własny ja realizuję? Poprzez udział w coachingu, jako Klient. Mam też za sobą terapię, która służyła uporządkowaniu moich postaw i przekonań w budowanych relacjach. Mam też za sobą trzy treningi inter / intrapersonalne, które też wnoszą „moc terapeutyczną”.
- to też rzetelne informowanie o tym, czym coaching jest. Co też właśnie czynię 🙂
I jak po tym całym wywodzie mój rozmówca nie padnie z nudów, bądź nie ucieknie pod pretekstem pilnego telefonu, pada pytanie …„Ok… To wymień mi 6 powodów, dla których ludzie decydują się na coaching. Po co? Dlaczego ludzie do Ciebie przychodzą?”A tak przy okazji, ów 6 – to jakaś magiczna liczba, której wiele osób się trzyma. Dlaczego? Nie wiem, może Ty mi podpowiesz. Ale do sedna.To dlaczego Klienci do mnie trafiają? Czego szukają? Jakie potrzeby nimi kierują? Gdybym miała podać tylko 6 powodów, które uzasadniają decyzje moich Klientów o rozpoczęciu procesów coachingowych, to wskazałabym, że są to:
- CELE. Tak, CELE!! Wiele osób, trafia do mnie, ponieważ chcą określić, jakie są ich osobiste, własne, autorskie, indywidualne, wyjątkowe i autentyczne cele. Chcą określić, do czego ONI chcą dążyć. Poszukać tego, co może nadać kierunek ich działaniom. Mają bowiem poczucie, że robią dużo. Że są ciągle zajęci. Że ciągle coś robią i niby osiągają sukcesy, ale raczej realizują oczekiwania czyjeś, czyjeś ambicje, czyjeś polecenia, czyjeś cele … A nie swoje. Czują, że płyną z prądem, który ich porywa, czasem przytapia. A teraz sami chcą być tym prądem. Sami chcą regulować kierunek i tempo płynięcia, tempo samodzielnie inicjowanych zmian. Chcą tych celi poszukać. Nazwać. Dobrze je określić, by działać dalej zgodnie z nimi. Samodzielnie i odpowiedzialnie. Po swojemu.
- Często powodem zgłoszenia się do mnie są ZASOBY. Nie przestanie mnie fascynować to jak my, osoby dorosłe, mało wiemy o sobie. O sobie – swoich cechach osobowości, talentach, posiadanych kompetencjach. O swoich zainteresowaniach. O swoich sukcesach. Nie przestanę zadawać sobie pytania o to, co takiego się dzieje w procesie edukacji, dorastania, czy dojrzewania, że tracimy kontakt z naszym potencjałem. Pisząc „tracimy kontakt” mam na myśli brak umiejętności nazwania tego potencjału, określenia naszych mocnych stron, tego, co nas wyróżnia, ale też tego, czego powinniśmy się nauczyć, co zmienić, co w sobie rozwinąć. Pisząc „tracimy kontakt” mam na myśli brak umiejętności swobodnego mówienia o sobie, opowiadania swojej historii, chwalenia się sobą … swoim JA. I po ten „kontakt ze sobą” przychodzi bardzo wielu Klientów.
- Część Klientów poszukuje w procesie coachingowym WIĘKSZEJ ŚWIADOMOŚCI SIEBIE – NOWYCH PERSPEKTYW, NOWEGO SPOJRZENIA. Czują, że utknęli. Że przywiązali się do jakiegoś sposobu patrzenia na siebie, otaczający świat, problemy i mają wrażenie, że widzą tylko część obrazka. Chcą zobaczyć resztę, pełnię. Ale chcą zobaczyć „tę pełnię siebie” sami, samodzielnie. Nie chcą bym powiedziała im, co ja na tym obrazku widzę. Chcą go poznać sami. Ja zaś, poprzez swój warsztat pracy, mam ich pokierować w odkrywaniu tego, co na tym obrazku jest.
- Inne osoby przychodzą po DECYZJĘ. I muszę tu podkreślić, że w ramach procesów coachingowych NIE rozwiązuję problemów moich Klientów, nie doradzam. Nie podejmuję za nich żadnych decyzji. Nie daję recept. Nie mówię, „co i jak” mają zrobić. Co to, to nie!! Moja rola ogranicza się do tego, by pokierować Klienta w procesie lepszego rozumienia swojej decyzji i siebie. By towarzyszyć mu w procesie jej podejmowania. Ale nie wyręczać. Nie robić niczego, za niego. Mogę towarzyszyć poprzez pytania, ćwiczenia. Zachęcać do analizy, lepszego rozumienia problemów. Ten rodzaj pracy często nazywamy „przyglądaniem się …”. Klient, który do mnie przychodzi mówi „mam decyzję do podjęcia, chcę się jej poprzyglądać … po to, by ją podjąć”.
- Bardzo wielu Klientów rozpoczyna proces coachingu, by obudzić w sobie ODWAGĘ W WYRAŻANIU SIEBIE. Często mają już swoje cele – wiedzą, czego chcą. Mają świadomość swoich zasobów – nazywają swoje mocne strony, z pokorą przyjmują obszary rozwoju. Wiedzą, jakie decyzje chcą podjąć. Ale … „łapią stracha”. A może raczej strach łapie ich?… I z tego strachu, z obaw przed porażka, z lęku przed oceną, nie robią nic. Tkwią w przedsionku wielkich zmian nieustannie kalkulując, „czy robić, czy nie robić”. Kalkulując tak, by wyszło „nie robić i czekać”. Wówczas coaching jest dla nich przestrzenią, by zmierzyć się z swoim strachem. Oswoić go. Opanować. Nauczyć z nim żyć. Odważnie żyć.
- Ale też coraz częściej Klienci przychodzą PO RELACJĘ. Tak, po relacje. Wielu Klientów korzysta z wsparcia coachingowego, dlatego że z założenia jest to czysta, bezpieczna, partnerska relacja. Relacja, w której jest miejsce na każdą myśl, słowo, emocję, gest. Relacja, w której można bez wstydu, bez lęku przed oceną powiedzieć to, co zalegało gdzieś w głowie, w sercu w ciele. Zalegało i nie dawało spokoju. Zalegało, a jednak w innej relacji nie mogło się ujawnić. To niesamowite, jak dzięki tak zbudowanej relacji Klienci otwierają się, rosną w siłę, rosną w autentyczność. Nabierają pewności siebie i zaufania, by dalej w realnym świecie samodzielnie ujawniać, urzeczywistniać siebie. Często podczas sesji coachingowych słyszę „jesteś pierwszą osobą, której o tym mówię”; „jesteś pierwszą osobą, przed którą pozwoliłam sobie na taką szczerość”.
Coraz częściej rozpoczynając od celów związanych z pracą, karierą, awansem czy rozwojem zawodowym i tak sięgamy do tematów związanych z rozwojem osobistym, sięgamy do:
emocji
wartości
przekonań
relacji
do misji i wizji
do tożsamości ..
I choć jedną z najważniejszych zasad profesjonalnego coachingu jest, by „nie forsować świadomości Klienta”. Nie zmuszać go do eksplorowania tematów, na które nie jest gotowy. To jednak bardzo często Klienci w moim towarzystwie otwierają bardzo ważne, dotąd zamknięte skrzynie swojej świadomości.Otwierają, by zmieniać siebie. By zmieniać życie. By zmieniać swój świat.Bo wiecie, jaka jest jedna z najpiękniejszych prawd coachingu? Zabrzmi biblijnie, no cóż. Dzięki coachingowi „słowo zawsze staje się ciałem”.To, co wypowiedziane – urzeczywistnia się. To, co wypowiedziane nie daje spokoju i „wchodzi” w życie. Zmienia je. To, co wypowiedziane urzeczywistnia się w Twoim JA. W JA Klienta samodzielnie i odpowiedzialnie.Bo osobiście w coachingu „kocham” to, że jest to droga do odpowiedzialności i indywidualizacji.
Cytat pochodzi z książki Macieja Bennewicza pt.„Coaching tajemniczy dar kosmitów dla ludzkości”.
***
A Ty jesteś gotowy na coaching?
Potrzebujesz takiego wsparcia?
A może już raz doświadczyłeś procesu coachingowego i chcesz podzielić się swoimi przemyśleniami?
Napisz. Zapraszam.
Dziękuję …
Marto, bardzo dziękuję Ci za ten wpis. Będzie on bardzo przydatny także i w mojej praktyce coachingowej. Od razu też lojalnie uprzedzam, że zamierzam kierować do niego także i moich pytających 😉
Dzięki Monika!!
Wielka radość, że piszesz, bo przecież znasz się „na rzeczy”. Bardzo chcę by ten wpis służył mi, moim Klientom (także tym potencjalnym), ale i innym coachom. Wszystkim!! Tak mi przykro, że wokół naszej profesji urosło tyle mitów i niedomówień. Pozdrawiam ciepło w ten zimowy wieczór, M
„Nie przestanie mnie fascynować to jak my, osoby dorosłe, mało wiemy o sobie”. Trafiasz w moje serce tym wpisem. Coaching to nie jest magiczne arba-kadabra czy szamańskie błoto, którym można zmyć niepowodzenia i wyznaczyć nową, szczęśliwą drogę w życiu. To proces, relacja i droga. Wciąż mało wiem o sobie, ale między innymi dzięki takim ludziom, jak Ty, dowiaduję się więcej i więcej, i więcej. Bądź, pisz, działaj:-)
Dziękuję Sylwia, będę pisać dalej!!!!
Marta, bardzo dziękuję Ci za ten merytoryczny, wartościowy artykuł.
Wciąż wiele osób „porywa się” na pisanie o coachingu, tymczasem tylko nieliczni potrafią o nim mówić w sposób naprawdę zrozumiały i prawdziwy. Bardzo mnie boli, że coaching jako narzędzie ma tak bardzo zszarganą na rynku opinię. Na szczęście są coachowie tacy jak Ty.
Ja również będę wracać do tego artykułu i polecać go innym.
Dzięki Kasiu, że piszesz!!
Twoja opinia jest podwójnie cenna, bo wiesz o czym piszę, też jako praktyk 🙂 A wiadomo praktyk może widzieć więcej ….
Niełatwo pisać merytorycznie, konkretnie o tym co się kocha, co jest tak duchowe – ale próbować będę. Też mnie martwi, a czasem wkurza, że tyle złych rzeczy mówi się o coachingu. A jeszcze bardziej niepokoi mnie to, że każdą „pracę indywidualną” sprowadza się do coachingu, choć to coachingiem nie jest. Dlatego chcę szerzyć wiedzę o tej metodzie. Ale też robić to rzetelnie, bo wiem, że nie jest to „lek na całe zło”. I też wiem, że czasem inne metody są dla niektórych Klientów bardziej skuteczne. Pozdrawiam, MIP