Jakiś czas temu napisałam post o tym, co inwestuje Klient decydując się na coaching.
Post ten zainspirowany był rozmową z jedną z potencjalnych Klientek, która ostatecznie na coaching się nie zdecydowała. I chwała jej za to!!
Tak, tak są czasem takie momenty, kiedy Klient mnie nie wybiera …. I nawet mnie to cieszy. A dlaczego?! Bo zauważa, że SAM ma zasoby, by osiągać cele, które sobie stawia.
Bo co ważne, i dla mnie (bez)cenne, to, to, że tego odkrycia, ów Klientka dokonała w toku wstępnej rozmowy. Tak, tak odkryła, że może sama zmierzyć się z wyzwaniami. Nazwała co ją blokuje i wzięła los w swoje ręce. Trzymam kciuki za nią!! I cieszę się, że rozmowy kontraktujące tyle dają…choć nie zawsze prowadzą do kontraktu. Ale nie tylko o to tu chodzi.
Ale do brzegu …
Rozmowa z tą (nie)Klientką zainspirowała mnie do porządkowania tego, co JA oferuję.
JA.
JA, Marta Iwanowska – Polkowska.
Ta rozmowa zachęciła mnie do zastanowienia się nad tym, jak JA mogę na dylematy Klientów, czy jeszcze (nie)Klientów odpowiedzieć.
Tym bardziej, że te dylematy absolutnie szanuję je i rozumiem. Tym bardziej, że wynikają one nie tylko z zaufania do mnie, ale z zaufania do samej metody. Bo cóż, dobrze wiemy, że na rynku mnóstwo jest coachów i „kołaczy”. Tym bardziej, że mnóstwo jest specjalistów od rozwoju „takiego i owego”. Którzy pokończyli kursy wszelakie, na uczelni „Bolka i Lolka” 🙂. Mówi między innymi artykuł Polityki, czy też w Przeglądzie. Tak, jest trochę zamieszania wokół tej metody. Tyle samo jest fanów, jak i przeciwników coachingu. Mówi się o modzie. Ale też wiem, że kilka lat temu było tak z modą na szkolenia, na zawód trenera. Było też podobnie z psychologią, na czym wyrosła Szkoła Wyższa Psychologii Społecznej.
A więc, co Ja daję?
A raczej, co JA oferuję moim klientom?
- na pewno doświadczenie w pracy z ludźmi, spore już doświadczenie zawodowe. To gdzie dziś jestem jest konsekwencją bardzo intensywnej pracy, rozwoju w charakterze trenera, konsultanta i coacha, ale też dużęj otwartości na informacje zwrotne,
- daję też doświadczenie w pracy dla biznesu, co podparte jest licznymi referencjami. Dzięki temu wiem, że „mój” coaching kariery nie jest oderwany od rzeczywistości, realiów pracy w organizacjach,
- bystre oko asesora. Oceniłam mnóstwo pracowników i menedżerów na sesjach Assessment /Development Center. To uczy uważności, obiektywizmu, szacunku i rozwagi,
- solidne podstawy coachingowe. Nie tylko zdobyte podczas kursów, ale i w toku superwizji,
- doświadczenie w pracy trenerskiej, podparte szkołą trenerów i też superwizją,
- podstawę psychologiczną, zdobytą podczas studiów i dzięki kursom psychoterapeutycznym,
- wiedzę i umiejętności doradcy kariery.
- … ale też „daję” moje doświadczenia, jako Człowieka, Kobiety, Matki, Partnerki, Pracownika, Przedsiębiorcy, Przyjaciółki, Córki i ….
- daję też swoje serce i umysł. Motywację i zaangażowanie.
- a wszystko „pakuję” w wartości, które cenię …
OTWARTOŚĆ NA CZŁOWIEKA,
UWAŻNOŚĆ,
WSZECHSTRONNĄ PERSPEKTYWĘ
i
CZAS NA REFLEKSJĘ …
CZAS NA REFLEKSJĘ …
- i „przyozdabiam” ogromną motywacją do własnego rozwoju.
Coachingu nie taktuję jak lek na całe zło. Wiem kiedy go stosować, a kiedy nie. Wiem kiedy lepsze jest szkolenie, a kiedy lepsza jest terapia. Stawiam granice między tymi metodami.
I to mnie cieszy, bo znam swoje miejsce i swoją rolę.
Oczywiście wiem też, że nie jestem idealna. Ciągle się uczę.
Ale wiem też, że wiele daję.
I …
I bardzo dziękuję tym, którzy zaprosili mnie do swojej podróży.
Otworzyli się przede mną i zaufali.
Dziękuję!!
To uskrzydla i daje MOC!!
Marta IP
To bardzo ważne, co piszesz, żeby wiedzieć, kiedy jest praca dla coacha, a kiedy dla terapeuty. Są i tacy, którzy biorą wszystko ze względu na pieniądze nie bacząc na dobro klienta.
Dzięki za to spostrzeżenie. Bycie coachem to nie bycie terapeutą. Ale też coachem nie zawsze są psycholodzy, czy absolwenci innych studiów społecznych, humanistycznych….
I to też daje czasem do myślenia. Pojawia się bowiem pytanie, czy nie mając wiedzy o funkcjonowaniu społecznym, emocjonalnym człowieka, czy też o psychopatologii będzie można być użytecznym dla klienta, kiedy pojawią się większe trudności, ograniczenia.
Trochę te role, zawody się przenikają.
W mojej opinii trzeba mieć dużą uważność i pokorę, by jako coach nie przekroczyć tej cienkiej granicy …
Pozdrawiam i zapraszam „do mnie” częściej:-)
Marta IP