Dziś tęsknię bardziej.
Mocniej czuję Jej brak ❤️
Ostatnie doświadczenia jeszcze bardziej mnie do niej zbliżyły, choć ponad 19 lat już Jej nie ma.
Tu nie ma.
Jest w sercu.
Jest jeszcze mocniej.
Ileż bym dała za to, by znów zjeść z nią torcik wedlowski, nawet w szpitalu. Ileż bym dała za to, by znów zatańczyć z nią w naszym salonie do„The best” Tiny Turner, tak na cały regulator. To z nią kojarzy mi się ten utwór. Najbardziej. Ileż bym dała za to, by znów zobaczyć jak zamaszystym, zdecydowanym ruchem podkręca głośność w samochodowym radio i krzyczy „szpula”. Ona też lubiła szybko jeździć samochodem, choć po mastektomiach nie miała dostatecznej siły w rękach. Popłakałabym razem przy „Stalowych magnoliach”, pokazała nowe filmy „do płaczu”. Połupała prażone pestki z dyni. Porozmawiała o tym, jak cholernie trudno jest być mamą. Kiedyś mi o tym mówiła, akurat tej prawdy o życiu przede mną nie ukrywała. Tylko, że ja nie chciałam słuchać, wierzyć… Już wiem, że miała rację.
Mamo byłaś na prawdę spoko!
Naprawdę.
Też, jak każda mama zostawiłaś we mnie kilka dziur. Ale znacznie więcej załatałaś. Załatałaś, wypełniłaś miłością, zaufaniem i odwagą. W tym byłyśmy i nadal jesteśmy cholernie do siebie podobne …Obie „jesteśmy” wrażliwe, lękliwe i odważne. Jednocześnie! Obie żyjemy z ogromnym zaufaniem do ludzi, pełne zachwytu naturą, światem. Pełne uporczywej nadziei. Silne. Szczere. Z niewyparzonym językami.
Ileż bym dała, by opowiedzieć Ci o czułej odwadze. Już nie muszę być dzielna.
Potrafię inaczej.
Przynajmniej próbuję.
Każdego dnia.
K.C.
Tylko Tobie i Miśkowi to pisałam.
Ps. To, że przypadkowo zrobiłam zdjęcie z odbiciem jest dla mnie symboliczne. Przeszłość splotła się teraźniejszością.
Prowadzi do przeszłości.
Ku dobrej przyszłości.
Żyję i zmieniam historię!
Tu się różnimy.
I dobrze.