Miałam wpisaną w kalendarzu dzisiejszą datę jako szczególną. Dziś miałam pojechać do Wydawnictwa i ujrzeć swoją książkę #nażyćsię. Książkę, która jest urzeczywistnieniem mnie.
Chciałam ją dotknąć, obejrzeć, powąchać druk i nacieszyć się nią. Miałam też wypisać dedykacje dla bliskich mi kobiet.
To miało być moje święto!!!
Ale obudziłam się w innym świecie.
Około 9 rano mój Młodszy włączył DDTVN, lubi to robić, gdy ma na popołudnie i nagle krzyknął „Mamo, jest wojna”.
I znów poczułam wiatr do portu.
W książce piszę, że „to metafora tego, że kiedy już podejmiemy decyzję o tym, by wyruszyć w podroż „ku sobie i do siebie”, by wyjść z portu utartych schematów i ograniczających przekonań czy zamrażającej rozpaczy, to zawsze, ale to zawsze natrafimy na wiatr, który będzie zmuszać nas do powrotu. Jak może się objawiać?
Paraliżującym strachem, nieudanymi próbami, zaskakującymi wyzwaniami domagającymi się naszej uwagi i ponownego porzucenia siebie, brakiem wsparcia innych albo ich krytyką, poczuciem zwątpienia w siebie.”
Ale nie spodziewałam się wojny.
Moja fantazja, czy raczej mój strach nie obejmował takiego scenariusza.
Wiatr zawiał.
Zawył.
Pojechałam do wydawnictwa. Podpisałam książki. I usłyszałam pytanie, którego się bałam… „Marta, jak się nażyć, gdy tuż obok nas wybucha wojna?”.
W pierwszej reakcji powiedziałam,
„Nie wiem. Wiatr wieje. Nie ogarniam. Boję się.”
Zaś w w drugiej…
„Płynę dalej, choć się boję. Wiatr wieje, ale płynę dla moich Synów. Oni tego potrzebują. Po dwóch latach pandemii, wiedząc już o wojnie, nie mogą stracić nadziei na to, że ich życie będzie kiedyś dobre i spokojne, a teraz jest dobre i może być pełne chwil spokoju, jeżeli się na to odważymy i o ten spokój w sobie świadomie zatroszczymy.”
Chcę #nażyćsię dla nich.
Chcę i potrzebuję zrobić to dla siebie, by służyć innym, a na tym polega przecież moja praca.
Może jeszcze błądzę w odpowiedziach „jak to zrobić”. Ale płynę.
Z łzami w oczach i szepcząc do siebie będę dziś oglądać moją książkę.
Putin nie odbierze mi radości z tego, że ją napisałam i wydałam.
Putin nie odbierze radości życia moim Synom.
Nie odbierze nam nadziei.
Nie odbierze nam prawa do nażywania się.
I tego życzę Wam. Odwagi, by płynąć pod wiatr i nie zawracać do portu, przy każdej napotkanej przeszkodzie.