Jak wiecie lubię mówić o sobie, że jestem towarzyszką. Dlaczego? Bo towarzyszę innym w odważnym urzeczywistnianiu swojego JA. Towarzyszę kobietom, gdy zaczynają śmielej realizować swoje powołania. Towarzyszę liderom, w budowaniu przywództwa opartego na wartościach i autentycznym pokazywaniu siebie. Towarzyszę moim Klientkom i Klientom w refleksji nad sobą, w definiowaniu siebie, w przechodzeniu procesów transformacji. Ale te wszystkie towarzyszenia choć są moją pasją, pracą, przyjemnością i powodem do spełnienia. Te wszystkie urzeczywistnienia swojego JA moich Klientek i moich Klientów. To wszystko, co robię z Wami, albo raczej Wy robicie przy moim wsparciu to wszystko jest piękne, wyjątkowe i niezwykle mnie rozwijające, ale to tylko małe przygody, przy podróży jaką jest macierzyństwo. I nie chcę byście zrozumieli mnie źle. Nie deprecjonuję swojej pracy. Wręcz przeciwnie traktuję ją cholernie poważnie. Szkolę się, superwizuję, zdaję różne egzaminy. To wszystko jest ważne i poważne.
Ale podczas, gdy warsztaty trwają kilka godzin, albo dwa dni. Podczas, gdy procesy coachingowe trwają kilka albo kilkanaście sesji. To macierzyństwo, to przygoda na całe życie.
I tak sobie myślę, że może czas zauważyć, że aktem wielkiej odwagi, aktem wielkiej wrażliwości jest towarzyszyć moim Synom …
• Gdy zalewa ich złość …
• Gdy mierzą się z smutkiem …
• Gdy doświadczają odrzucenia …
• Gdy boją się strasznie …
• Gdy płaczą …
• Gdy łamią przyjęte zasady i chcą o tym pogadać .. Albo nie.
• Gdy doświadczają zawodu, także tego miłosnego …
• Gdy nie wiedzą jak się zachować …
• Gdy rozbijają kolano …
• Albo, gdy rozbijają komuś nos …
• Gdy mówią, że mnie „nie znoszą” …
• Gdy krzyczą, że „mają najgorszego Tatę na świecie!”
• Albo gdy mówią, że jestem istotą pomniejszą. Skąd znają takie słowa?
• Gdy kłamią …
• Gdy kombinują …
• Gdy utykają w swoich problemach …
• Gdy doświadczają przemocy …
• Gdy dostają uwagi …
• Gdy zapominają …
• Albo gdy nie chcą pamiętać …• Gdy niszczą nowe buty …• Albo łamią drogie okulary … • Gdy proszę o pomoc …• Albo ją odrzucają …
• Gdy nie wiedzą …
• Albo wiedzą lepiej …
Aktem odwagi, wrażliwości i empatii jest wytrwać te wszystkie chwile, kiedy masz wrażenie, że każda taka chwila trwa o 497929802 chwil za długo i najfajniej by było uciec. Założyć ładne ubrania, spakować walizkę i wyjechać do pięknej sali szkoleniowej, w której miła Pani podaje ciepłą kawę, którą możesz wypić jeszcze ciepłą.
Ale nie uciekasz, bo jesteś Mamą.
A nawet jak uciekasz, to wracasz, przytulasz i koisz. I rozmawiasz. Rozmawiasz, tłumaczysz bo głęboko wierzysz, że te wszystkie słowa które wypowiadasz dziś, kiedyś zostaną usłyszane i zapamiętane. Kiedyś na pewno.
Ale nie uciekasz, bo obok tych wszystkich aktów towarzyszenia im, chcesz a może raczej uczysz się towarzyszyć sobie – zauważać siebie, swoje potrzeby, swoje emocje, swoje upadki i swoje wzloty.
Bo towarzyszyć dłużej niż trwa proces coachingowy, oto jest wyzwanie. Bo towarzyszyć sobie, oto jest wyzwanie.
Nie byłabym Towarzyszką Manufakturową, gdybym nie była Towarzyszką Tymoteusza i Rocha.
Albo raczej, nie byłabym „taką” (jakkolwiek to brzmi) towarzyszką Manufakturową, gdybym w porę nie nauczyła się towarzyszyć moim Synom i Sobie. I Sobie też, bo bez tego te pierwsze się nie uda.
Wierzę, że moi Synowie kiedyś urzeczywistnią swoje JA.Odważnie. Śmiało. Po swojemu. A ja będę siedzieć na widowni „po stronie empatii i wsparcia” (jak naucza Brene Brown), a nie po stronie krytyki (oby! Ale to oni ocenią ….) i będę bić brawa z łzami w oczach, a o to u mnie nie trudno… .
Kochane Mamy, wspaniałe Mamy !Pamiętajmy, jesteśmy wspaniałymi towarzyszkami!
Tak długo, jak towarzyszymy, jak pozostajemy obok naszych dzieci. Tak długo jak jesteśmy na arenie macierzyństwa, jesteśmy wielkie! Wielkie serduchem i wielkie odwagą. Jesteśmy odważne. Ważne! I zawsze jesteśmy piękne!
I parafrazując słowa Roosvelta
„Nie krytyk się liczy, nie człowiek, który wskazuje, jak potykają się silni albo co inni mogliby zrobić lepiej. Chwała należy się Mamie na arenie, której twarz jest umazana błotem, potem i krwią, która dzielnie walczy. Która wie, co to jest wielki entuzjazm, wielkie poświęcenie, która ściera się w słusznych sprawach, która w swych najlepszych chwilach poznała triumf wielkiego wyczynu, a w najgorszych, gdy przegrywała, to przynajmniej przegrywała z odwagą, nie chcąc, aby Jej miejsce było wśród chłodnych i nieśmiałych dusz, które nigdy nie poznały ani smaku zwycięstwa, ani smaku porażki”.
Pamiętajmy o tym i pamiętajmy, by być dla siebie na tej arenie wyrozumiałe. Dla siebie wyrozumiałe!