Gdy dwa lata temu leżałam w szpitalu, ratowała mnie myśl, że mam piękne życie. Dobre życie. Że żyję życiem, w którym zauważam siebie, spełniam marzenia, mam wspaniałych ludzi wokół siebie i jeszcze robię coś, co ma sens. A jednocześnie moje życie nie jest tylko pracą … nie jest tylko listą obowiązków, oczekiwań i odpowiedzialności. Że żyję życiem, w którym łączę odwagę z czułością i wolnością …
Leżąc w szpitalu trzymałam się kurczowo myśli, że jestem większa niż 🦞 i że obrobię życie w sobie. Ból z którym żyję od kilku miesięcy jest przeszkodą, której nie przewidziałam. Serio! Każdego dnia budzę się z myślą „nadal boli” … „ja na to nie zasługuję”, „a ja tak bardzo chcę żyć”.
Ten ból próbuje skurczyć moje życie, ale ja się przeciwko temu buntuję. Ale nie daję się i idę dalej, powolutku, w swoim tempie … idę i dziś znów poczułam, że jestem większa niż 🦞.
Przeszłam kolejny szlak. Szłam wzruszona, gapiąc się i zachwycając się światem.
Bolało.
Bolało w chu**j, ale było warto 🫶💪♥️
Powkładałam do słoika ze wspomnieniami kolejne cuda i zachwyty. Jak znów będzie ciężko, trudno i ciemno zajrzę do tego słoika i pomyślę „moje życie jest dobre”, mam na czym się oprzeć i do czego wracać. Co chronić.
Karo @our_little_adventures – myślałam tu o nas na Islandii. Madera jest do niej tak podobna 🏔️
Ola @olapotykanowicz … tak, tak, jak było trudno myślałam o tym, że krzyczysz do mnie z czułością „Marta! Jeba**ć raka 🦞!!!”